Barcelona – fajnie ale tylko na weekend.

Czas czytania: 8 minuty

Barcelona była naszą ostatnią zagraniczną podróżą przed ogłoszeniem pandemii. Już wtedy było wiadomo, że pojawiło się coś takiego jak koronawirus, ale jeszcze dochodziły do nas informacje, że to tam gdzieś na świecie się dzieje i nas nie bardzo dotyczy. Bilety do Barcelony były prezentem urodzinowym dla Damiana i jednocześnie spełnieniem jednego z jego marzeń.  I jak to z marzeniami bywa – trzeba je spełnić, nawet jeśli w wyobrażeniach są one piękniejsze, niż w rzeczywistości. 


Nie do końca rozczarowanie

Barcelona jest jak niechlujna kobieta o pięknych oczach. To brzydkie miasto o pięknych dzielnicach, a nawet przepięknych budowlach. To cudowne miasto o strasznych dzielnicach. To także miasto, które z trudem godzi się samo z sobą. 

Geert Mak

Mówi się, że miasto to budzi skrajne emocje. Barcelona — albo się ją uwielbia, albo się jej nie znosi. Jednych w sobie rozkochuje, innych rozczarowuje i zniechęca. My niestety należymy do tych drugich, niemniej jest wiele pięknych miejsc i chwil, które doceniamy i mamy poczucie, że warto je przeżyć. Zacznę jednak od tego, czemu Barcelona nas zawiodła.

Znaleźliśmy się w Barcelonie niespełna miesiąc po tym jak byliśmy w ukochanym Rzymie, który nas oczarował i zdobył nasze serca. Wiecie jak, to jest… kiedy przeżywa się najpiękniejsze chwile w magicznym miejscu, każde inne europejskie miasto wydaje się wypadać słabo. Niestety to nie jedyny powód naszego rozczarowania. Mocno zaskoczyły nas również ceny zwłaszcza wejść do różnych miejsc, które wahały się od kilkunastu euro do nawet kilkudziesięciu euro od osoby. Dodatkowo do większości atrakcji najlepiej zarezerwować bilety online, i to na kilka tygodni przed wizytą, bo na miejscu może się okazać, że biletów nie sposób kupić bez stania w kolejkach, które zjadają sporą część naszego cennego czasu na zwiedzanie Barcelony.

Bardzo przeciętne jedzenie. Mieliśmy poczucie, że hiszpańska kuchnia nie istnieje, zwłaszcza dla wegetarian. Gdyby nie pizza, belgijskiej frytki, targ owoców i kanapki śniadaniowe zupełnie nie mielibyśmy co jeść.

Restauracja Made in Sicily

Restauracja El Atril

Restauracja Caravelle

Bezpieczeństwo. To zaważyło na całym naszym odbiorze miasta. Gdziekolwiek dotychczas byliśmy czuliśmy się bezpiecznie, zupełnie odwrotnie było w Barcelonie. Wynajęliśmy pokój przez ARBN w centrum. Ukryty był on pomiędzy ciasnymi uliczkami, na których każdej nocy spotkać można było ludzi pod wpływem narkotyków, alkoholu albo uciekających złodziei. Nas niestety też spotkał nieprzyjemny incydent i to w biały dzień. Mianowicie ostatniego dnia, kiedy chcieliśmy zostawić bagaże w przechowalni, zostaliśmy napadnięci. Chłopak pod wpływem narkotyków chciał wyrwać mi telefon, na szczęście próba była nieudana, ale co się najedliśmy strachu to nasze.

Ulica przy której próbowano nas okraść


Wyjątkowe miejsca

Zapomnijmy jednak o nieprzyjemnościach i przejdźmy do tego, co zrobiło na nas ogromne wrażenie, a było tych miejsc sporo. W Barcelonie wylądowaliśmy 25.02.2020 r. i byliśmy jednymi z niewielu osób mających maseczki. Pamiętam, że jak kupowaliśmy je w aptece w Polsce, Pani była co najmniej zdziwiona (ah, gdyby wiedziała). Z lotniska do miasta dostaliśmy się pociągiem regionalnym jadący przez Terminal 2, a później do mieszkania autobusem. Było 19 stopni i świeciło słońce. To, co rzuciło się na pierwszy rzut oka to piękna architektura. Wąskie romantyczne uliczki, dużo roślinności i bajeczne kolory.

Park Güell

W sumie zrobiliśmy kilkadziesiąt kilometrów pieszo i obydwoje z Damianem właśnie taką formę odkrywania lubimy najbardziej. Jednym z piękniejszych miejsc, które zobaczyliśmy, był Park Güell, znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. W parku znaleźć można zaprojektowane przez Gaudiego mi.: bramę wejściową z dwoma pawilonami, niesamowite schody wejściowe do pawilonu, salę kolumnową, mozaikową trasę nad pawilonem kolumnowym tzw. teatr grecki. Sam Gaudi mieszkał przez pewien czas w budynku, w którym aktualnie znajduje się muzeum artysty. Co ciekawe przeczytaliśmy gdzieś, że warto pojechać do parku przed wschodem słońca, wtedy zupełnie legalnie można ominąć opłatę za wstęp. Tak też zrobiliśmy.

Park De La Ciutadella i Łuk Triumfalny

Drugim ważnym punktem był Park Ciutadella i Łuk Triumfalny. To miejsca doskonałe do odpoczynku i refleksji. Mieliśmy tam wyjątkowy czas nic nierobienia. Park Ciutadella to duży i piękny otoczony zielenią i wodą obiekt, w którym można odpocząć na ławce, na trawie, popływać łódką po stawie lub pójść się do zoo. Przed wejściem do parku, przy rozpoczęciu Passeig de Lluís Companys i zakończeniu Passeig de Sant Joan, znajduje się piękny Łuk Triumfalny, wysoki na 30 metrów.

Barceloneta

Kolejnym punktem jest Barceloneta, która jest nazwą dzielnicy, ale też najsłynniejszą plażą w Barcelonie. Długa promenada, szeroka, złota plaża i charakterystyczny kształt hotelu W Barcelona. Plaża Barceloneta znajduje się blisko głównych zabytków, jest zlokalizowana blisko centrum miasta, także dotarcie tutaj nie jest problemem, a możliwość wsłuchania się w szum morza w Barcelonie zdecydowanie jest jej dużym atutem. Warto również wspomnieć, że to właśnie tam widzieliśmy jeden z piękniejszych zachodów słońca.

Casa Vicens

Casa Vicens to kolejna niezwykle oryginalna kamienica zaprojektowana przez mistrza Antoniego Gaudiego. Znajduje się w dzielnicy Gracia, nieznacznie oddalonej od ścisłego centrum miasta. To kolejne miejsce, które znalazło się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. I nikt na pewno nie będzie się temu dziwił, bo jest ono oszałamiająco piękne. Cena wejścia to 16 euro za dorosłą osobę i jest to jedno z tańszych wejść.

Dzieła sztuki na ulicy

Dzieła sztuki widniejące niemal na każdej ulicy sprawiały, że czuliśmy się jak w filmie Vicky Christina Barcelona. Warto pojechać do Barcelony tylko po to, żeby zobaczyć, jak pięknie można przyozdobić przestrzeń, w której żyjemy. Moglibyśmy się sporo od Hiszpanów uczyć w tej dziedzinie.

Plac Kataloński

To urokliwy plac w centrum Barcelony, w którym bardzo charakterystyczną atrakcją są gołębie. Ja jako dziewczyna z Krakowa nie mogłam sobie odmówić tańca wśród gołębi.

Wzgórze Montjuïc 

Montjuïc to wzgórze położone przy samym wybrzeżu w południowo – zachodniej części Barcelony. Na szczyt Montjuïc można dojść spacerem, dojechać autobusem lub wybrać trzecią bardzo popularną formę transportu w tej lokalizacji, a mianowicie Kolejkę Linową, dzięki której można szybko dostać się na szczyt wzgórza i z powrotem. My wybraliśmy właśnie Kolejkę i był to strzał w dziesiątkę, bo zyskaliśmy przepiękny widok na Barceloną w trakcie jazdy. Najważniejszym obiektem na wzgórzu jest znajdujący się na szczycie Castell de Montjuïc. Jest to zamek z XVII wieku, mieści się 173 m n.p.m. i można z niego podziwiać 360º widoki na Barcelonę.

Katedra Placa de la Catedral de Girona

Wiele schodów, po których trzeba wejść do wejścia, przypomina trochę schody Sacré-Cœur w Paryżu, ale plac w Geronie przed katedrą jest znacznie bardziej intymny. Sama katedra jest bardzo mała, ale oferuje wspaniały widok na miasto. 

Ogród botaniczny

Jardí Botànic de Barcelona to ogród botaniczny podzielony na pięć stref: śródziemnomorską, kalifornijską, chilijską, południowo-afrykańską i australijską. Jak nietrudno się domyślić każda z nich prezentuje florę charakterystyczną dla danego rejonu świata. Łącznie rośnie tu około 2000 różnych gatunków roślin, a liczba ta stale wzrasta. Na zwiedzanie ogrodu botanicznego w Barcelonie warto poświęcić co najmniej kilka godzin. 

La Boqueria 

Mój ulubiony bazar chyba na całym świecie. Ma on aż 13 631 metrów kwadratowych powierzchni. Pełne kolorów, zapachów i najwspanialszych smaków miejsce to prawdziwe szaleństwo dla zmysłów, eksplozja wrażeń, których nie doświadczycie nigdzie indziej.


֎

Z zewnątrz zobaczyliśmy:

  • Font Magica – kompleks fontann znajdujący się u podnóża wzgórza Montjuic blisko Plaça d’Espanya. Niestety, w trakcie naszego pobytu fontanna nie działała.

  • Casa Mila oraz Casa Batllo – słynne budowle Gaudiego znajdujące się w dzielnicy Passeig de Gracia. Cena za wejście była odrzucająca, dlatego tym razem się nie zdecydowaliśmy. Bilet dla jednej osoby wychodził prawie 150 zł
  • La Sagrada Familia – kościół ten budowany jest już od ponad 100 lat, a zakończenie prac przewiduje się na lata 2026-2028. Tutaj przeraziła nas kolejka do wejścia. Może uda się w 2029 roku 😉
  • Torre Agbar – charakterystyczna, podświetlana budowla, która robi wrażenie szczególnie po zmroku.

Dobrze było być

 To miasto ma czarodziejską moc. Zanim się człowiek obejrzy, wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę.

Carlos Ruiz Zafón

Niektórzy są zakochani w Rzymie (jak ja) inni w Lizbonie (jak ja) a jeszcze inni w Barcelonie. Tak sobie myślę, że to dobrze, że każdemu co innego się podoba, bo jak byłby nudny świat, gdybyśmy wszyscy lubili hiszpańskie tapas. Niemniej jestem wdzięczna za ten czas, pisząc to, jestem również mocno stęskniona za podróżami i marzę, chociażby o frytkach belgijskich z jakiegokolwiek miejsca na świecie.

1 643 Wyświetleń
Follow:
Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *