ŻYCIE

Zrzut ekranu 2015-04-23 o 23.04.53

Dlaczego warto skorzystać z ivibet bonus za rejestrację: Przewodnik dla nowych graczy

Czas czytania: 2 minuty

W artykule tym przyjrzymy się korzyściom płynącym z wykorzystania ivibet bonus za rejestrację. Zbadamy, jak ten bonus może wpłynąć na doświadczenia nowych graczy w ivibet kasyno oraz jakie są opinie użytkowników na ten temat. Zebraliśmy również autentyczne historie graczy, aby lepiej zrozumieć, co oferuje platforma i jakie są jej mocne strony.

Jak działa ivibet bonus za rejestrację i co oferuje nowym graczom?

ivibet bonus za rejestrację to jedna z najbardziej atrakcyjnych ofert, jakie można znaleźć w świecie gier online. Działa na zasadzie przyznania nowych użytkowników dodatkowych środków lub spinów na automatach, co znacznie zwiększa ich szanse na wygraną. Warto zauważyć, że proces rejestracji jest szybki i intuicyjny, co zachęca graczy do dołączenia do platformy.

Jak mówi Michał, zapalony gracz: „Zarejestrowałem się na ivibet i od razu otrzymałem bonus. To była świetna okazja, aby spróbować różnych gier bez ryzykowania własnych pieniędzy.” Dzięki temu, nowi gracze mogą zyskać pewność siebie, zanim zdecydują się na większe zakłady.

Warto również zwrócić uwagę na ivibet bonus code, który może być użyty podczas rejestracji, aby uzyskać dodatkowe korzyści. Każdy gracz powinien dobrze się zapoznać z warunkami oferty, aby w pełni wykorzystać potencjał bonusu.

Zalety korzystania z ivibet bonus bez depozytu dla nowych graczy

ivibet bonus bez depozytu to idealne rozwiązanie dla tych, którzy wciąż zastanawiają się nad rozpoczęciem przygody z grami online. Tego rodzaju bonus pozwala na wypróbowanie platformy bez konieczności wpłacania własnych środków. Dzięki temu gracze mogą zapoznać się z ofertą bez ryzyka finansowego.

Karolina, nowa użytkowniczka ivibet, mówi: „Dzięki bonusowi bez depozytu mogłam przetestować różne gry. Nie musiałam się martwić o utratę pieniędzy, a przy tym miałam szansę na wygranie prawdziwych nagród!” To właśnie ta elastyczność przyciąga wielu nowych graczy do ivibet.

Warto dodać, że bonusy bez depozytu zwykle nie mają tak restrykcyjnych wymagań jak tradycyjne bonusy, co czyni je bardziej przystępnymi. To sprawia, że ivibet kasyno jest idealnym miejscem dla tych, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z grami online.

Jakie są wymagania dotyczące ivibet bonus kod i jego wykorzystania?

Każdy bonus w ivibet wiąże się z określonymi wymaganiami, które należy spełnić, aby móc go wykorzystać. W przypadku ivibet bonus kod, gracze muszą pamiętać o kilku istotnych kwestiach. Kluczowym elementem jest zrozumienie zasad obrotu bonusem, które mogą się różnić w zależności od promocji.

Gracze powinni również zwrócić uwagę na daty ważności bonusów oraz na to, które gry są kwalifikowane do obrotu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że nie wszystkie automaty mogą brać udział w promocji, co może prowadzić do frustracji.

Opinie graczy na temat ivibet bonus i jego efektywności

Opinie graczy na temat ivibet bonus są generalnie pozytywne. Wiele osób docenia możliwość skorzystania z atrakcyjnych promocji, które zwiększają ich szanse na wygraną. Dzięki opiniom innych graczy można zyskać cenne informacje na temat najlepszych strategii i gier.

Jak mówi Ania: „Moje pierwsze doświadczenia na ivibet były świetne, a bonus za rejestrację dał mi dodatkowy zastrzyk gotówki na start. Ostatecznie udało mi się wygrać i wypłacić swoje pieniądze.” Takie doświadczenia świadczą o tym, że bonusy mogą przynieść realne korzyści.

Mimo że większość opinii jest pozytywna, niektórzy gracze zwracają uwagę na konieczność spełnienia wymagań obrotu. Krzysztof podkreśla: „Chociaż bonus był świetny, musiałem być bardzo ostrożny, aby spełnić wszystkie warunki.” Ważne jest, aby być świadomym tych aspektów, zanim skorzystamy z oferty.

Jak korzystać z ivibet app i bonusów, aby maksymalizować swoje zyski?

ivibet app to doskonałe narzędzie dla graczy, którzy chcą korzystać z bonusów w wygodny sposób. Aplikacja pozwala na łatwy dostęp do wszystkich funkcji platformy, co czyni grę jeszcze bardziej przyjemną. Dzięki mobilności gracze mogą korzystać z bonusów w dowolnym miejscu i czasie.

Jak zauważa Kasia: „Korzystam z ivibet app, aby grać w drodze do pracy. Bonusy są dostępne również w aplikacji, co pozwala mi na wykorzystanie mojego czasu efektywnie.” To świetny przykład na to, jak nowoczesne technologie zmieniają sposób, w jaki gramy online.

Warto również pamiętać, że korzystając z aplikacji, gracze mogą otrzymywać powiadomienia o nowych promocjach i bonusach, co daje im przewagę nad innymi użytkownikami. Dzięki temu można być na bieżąco z najlepszymi ofertami.

Czy ivibet casino no deposit bonus jest opłacalny dla nowych graczy?

ivibet casino no deposit bonus to oferta, która cieszy się dużym zainteresowaniem. Umożliwia ona graczom wypróbowanie gier bez konieczności inwestowania własnych pieniędzy. Dla wielu nowicjuszy to doskonała okazja, aby zapoznać się z zasadami i mechaniką gier.

Jak mówi Tomek: „Zdecydowanie polecam ivibet no deposit bonus. Miałem szansę na wygranie prawdziwych pieniędzy, a nie musiałem nic wpłacać.” Takie opinie wskazują na to, że oferta jest nie tylko atrakcyjna, ale również opłacalna.

Warto jednak zwrócić uwagę, że tego typu bonusy mogą mieć swoje ograniczenia, takie jak limity na wypłaty czy czas na wykorzystanie bonusu. Dlatego przed przystąpieniem do gry, zaleca się dokładne zapoznanie się z regulaminem.

Podsumowanie: Dlaczego warto zarejestrować się w ivibet i skorzystać z bonusów?

Rejestracja w ivibet to krok, który może przynieść wiele korzyści. Dzięki atrakcyjnym bonusom, takim jak ivibet bonus za rejestrację, nowi gracze mają szansę na zwiększenie swoich szans na wygraną oraz lepsze poznanie platformy. Warto skorzystać z ivibet kod promocyjny, aby maksymalizować swoje zyski.

Jak podsumowuje Magda: „Zarejestrowałam się w ivibet, skorzystałam z bonusów i teraz nie wyobrażam sobie grania gdzie indziej. To naprawdę świetna platforma!” Takie opinie pokazują, że ivibet ma wiele do zaoferowania, a nowi gracze mogą liczyć na wsparcie i atrakcyjne promocje.

Nie zapominajmy, że każda oferta wymaga staranności i zrozumienia zasad. Z tego powodu warto zapoznać się z regulaminem i wymaganiami, aby w pełni wykorzystać potencjał bonusów oferowanych przez ivibet kasyno.

36 Wyświetleń
Follow:

Blues pies nauczyciel.

Czas czytania: 5 minuty

Tę historię usłyszałam już jako dziecko, może to właśnie ona zaszczepiła we mnie chęć posiadania psa. Niemniej dotknięcie posągu Hachiko wydawało mi się jakąś klamrą, był to jednak tylko przystanek, bo oto trzy lata później mam wyjątkowego przyjaciela.

5.04.2021 r. dnia, w którym poznaliśmy Bluesa, nie zapomnę z dwóch powodów. Po pierwsze to dzień, w którym wszechświat dał nam nowego członka rodziny (wtedy jeszcze myślałam, że to tylko pies) a po drugie tego dnia zmarł mój ukochany Krzysztof Krawczyk. Wracając do domu, przytulona do tej małej ciepłej kulki, słuchałam piosenek Krzysztofa i było jakoś lżej.


Małe szczęście

Nikt, kto nie ma psa, nie jest w stanie zrozumieć miłości, która jest pomiędzy człowiekiem a psem. I mówię to absolutnie z własnego doświadczenia. Odkąd pamiętam, miałam słabość do psów, ale zawsze były one dla mnie tylko psami. Prawda jest jednak taka, że ludzie lubią osłabiać relacje z psami, mówiąc: „to tylko pies”, bo nie potrafią zrozumieć, że pies jest czymś więcej niż „tylko” czymkolwiek.

Zdecydowaliśmy się na rasę Border Collie, bo tak jak one potrzebujemy ruchu i wyzwań. Zanim jednak podjęliśmy tę decyzję, absolutnie wszyscy i wszędzie twierdzili, że to nie da nas, że rasa trudna, wymagająca i żebyśmy się poważnie zastanowili. To, czym mogę się podzielić po dwóch miesiącach to, że mam poczucie, że rasa nie ma większego znaczenia i że do wychowania psa potrzebne są czas i miłość. Blues niewątpliwie jest mądrym psem i niezwykle szybko przychodzi mu uczenie się komend i sztuczek. Jednak nie wolno nam zapominać, że to szczeniak, który przede wszystkim chcę się bawić i gryźć, bo w ten sposób poznaje świat.

W moim życiu od wielu lat brakowało beztroski, radości i rozrywki. Wszystko zawsze musiało mieć sens i cel. Blues dał mi tę możliwość, by poczuć się małym dzieckiem, które robi rzeczy dla zabawy i to w momencie, w którym bardzo tego potrzebowałam.

W związku z tym, że psy pochodzą o wilków, ale są oswojone przez ludzi, to mówi się, że pies jest wynikiem strachu przekształconego w miłość. I tej miłości, takiej czystej, bezinteresownej i beztroskiej oddają bezmiar.


Mistrz wdzięczności

Zawsze mi się wydawało, że jestem niezła we wdzięczność, ale w porównaniu do włochatej pięciokilogramowej kulki wypadam całkiem słabo. Blues cieszy się równie bardzo ze wstania rano, spaceru, zabawy piłką, pójścia do weterynarza, tarzania się po trawie co jazdy samochodem czując powiewający wiatr. Absolutnie wszystko jest dla niego wdzięcznością i radością.

Zastanawiam się, kiedy ja ostatnio cieszyłam się z pójścia do lekarza? Albo z otwarcia rano oczu? Kiedy leżałam na trawie i patrzyłam w niebo? Kiedy byłam naprawdę wdzięczna za spacer albo za jedzenie? Kiedy grałam w piłkę?

A co jeśli to zrobię? A co by było, gdybyśmy radowali się przyziemności? A co by było, gdybyśmy cieszyli się z wszystkiego, co otrzymaliśmy? Jak zmieniłoby się nasze nastawienie, gdybyśmy szukali radości w drobiazgach codziennego życia?


Nauczyciel

Psy to świetni nauczyciele. Chciałabym dożyć czasów, w których mają etaty w przedszkolach i szkołach. Biorąc jednak pod uwagę, ile badań naukowych potwierdza dobry wpływ medytacji na rozwój dziecka i całkowitą stagnację w edukacji na ten temat to nie ma szans, aby stało się to prędko. Pozostają nam nasi osobiści przyjaciele, którzy codziennie uczą nas nowych rzeczy.

Jedną z nich jest to, że Blues przypomniał mi, że każdemu zdarza się popełnić błąd, a w dodatku co z tego? Kiedy widzę jego nieporadne ruchy, małe wypadki i upadki, po których podnosi się, otrzepuje i idzie dalej bez żadnego: „ciekawe co ona sobie o mnie pomyślała?” to chcę tak jak on i biorę sobie to mocno do siebie.

To, co ważne związane jest też z cierpliwością. Mnie cierpliwości nieustannie brakuje, ale jego postępy, które obserwuje, sprawiają, że coraz bardziej rozumiem, że wszystkiego można się nauczyć, ale potrzebny jest czas, duża wiara kogoś w nas oraz pochwały. Czy ktokolwiek w dorosłym życiu mówi do nas: „Dobra Kasia, świetnie to zrobiłaś, brawo”? A może właśnie trzeba tak do nas mówić, może gdzieś tam w środku jesteśmy małymi dziećmi, które czasami potrzebują tego pozytywnego dopingu, a nie tylko konstruktywnego feedbacku?

Kolejna rzecz to zasady. I przy wychowywaniu szczeniaka i w naszym dorosłym życiu zasady są istotne. Wiedzieć, że coś można, że coś jest dobre, coś wolno a czegoś nie jest elementarzem, który pozwala nam czuć się bezpiecznie. Nie mam pojęcia, jak jest z wychowywaniem dzieci, ale z psem jest tak, że jedynym dobrym rozwiązaniem na, to kiedy robi coś nieodpowiedniego, jest przekierowanie jego uwagi na coś dobrego. Takie proste, a takie trudne.

I wreszcie Blues nauczył mnie szczęścia — powiedział mi na swój psi sposób, że nie muszę dźwigać każdego ciężaru, że mogę przestać i cieszyć się życiem takim, jakie jest. Dziś postanawiam być bardziej radosna. Cieszyć się prostymi rzeczami. Być w tej chwili i ogarnąć to doświadczenie. Dziś postanawiam doświadczać radości jak pies o imieniu Blues.

1 739 Wyświetleń
Follow:

Zostałam coachem – więc nigdy nie powiem ci co masz robić.

Czas czytania: 5 minuty

Dziś jest poniedziałek, piszę ten tekst w samo południe, świeci słońce, przed oczami mam las, a serce mam pełne miłości. Jest dokładnie tak jak marzyłam. Mam pracę, którą kocham, wstaje o 6 a o 22 kładę się spać. Obok mnie jest mój przyszły mąż, nade mną czerwony dach, a we mnie spokój. Oddycham codziennie świadomie, nie maluje się, modlę i medytuje. Prowadzimy warsztaty, robimy stronę internetową i codziennie marzymy.

Wszystko przecież od tych marzeń się zaczęło. To one doprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem.

Każdy ma w sobie taki wewnętrzny głos, który podpowiada nam co robić. Mój jest delikatny, ale stanowczy i zawsze ma racje. Nawet jak zagłuszam go przekonaniami, które mi nie służą. Ten głos codziennie walczy z moim ego o podjęcie decyzji. Najtrudniejszą walkę stoczyli jednak kilka miesięcy temu o pracę. Małam dwa wyjścia. Mogłam zostać w stabilnej, naprawdę dobrze płatnej i szanowanej wśród społeczeństwa pracy albo wybrać samodzielną, trudną i niedocenianą, a nawet wyśmiewaną pracę. To był wybór pomiędzy znanym i nieznanym. Pomiędzy byciem na wysokiej pozycji, mając asystentów do pomocy, a pozycją małego dziecka, ucznia, który z oczami jak pięć złotych odkrywa świat. Wybór pomiędzy bezpieczeństwem finansowym i powiększaniem oszczędności, a pracą za minimalne stawki.


Dlaczego coaching?

Zostałam coachem z dwóch powodów: bo najlepsze co umiem robić to pomagać innym ludziom oraz to, że niezwykle mnie ludzie interesują. Ostatnio usłyszałam, że byłam coachem zanim dostałam dyplom i coś w tym jest. Podobnie jak w pracy w produkcji filmowej myślę, że coachingu nie da się nauczyć. Trzeba posiadać jakieś podstawowe predyspozycje jak słuchanie, empatia, ciągła chęć uczenia się czy ogromna potrzeba pomagania. Warto też być skierowanym na cel i cierpliwym.

Coaching dla mnie jest podróżą, w której klient jest głównym bohaterem. Przeszedł już długą drogę, aby dojść do miejsca, w którym znalazł się teraz. Tak jak w filmie i literaturze w naszym życiu następują zwroty akcji, jakieś momenty, po których wiele się zmienia. To może być jakieś wydarzenie, myśl czy odczuwany brak czegoś, co ciężko określić. Czasami to bolesny przystanek, niekiedy mur nie do przejścia, a bywa też tak, że chcemy po prostu więcej. Udowodnionym jest, że każdy człowiek ma wyjątkowy potencjał, nie wszyscy będą mieli go szansę odkryć. Coaching skraca ten dystans. Poprzez pytania otwierają się nowe możliwości. To proste pytania, problem w tym, że nigdy ich sobie sami nie zadajemy, bo nie jest łatwym patrzeć na siebie z dystansu, oddzielić uczucia i emocje, nazwać je, zrozumieć. Ten proces uczy siebie, rozwija, jest wielką szansą na nowe odkrycia. To podróż, która ma swój cel, ale to droga pozwala zwiększać świadomość i dokonywać wyborów. Co najlepsze i najważniejsze coach nie uczy, nie daje rad, nie ocenia, nie podpowiada, tylko towarzyszy, mówi co dostrzega, dopytuje, jest ciekawy, ale i troskliwy.

W książce „Pozwól, że opowiem Ci bajkę” Jorgea Bucaya jest taki fragment, który w punkt opisuje to, co czuje, jeśli chodzi o coaching:

„Jest to terapia, której nie można określić, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, ponieważ jest zbudowana na konstrukcji dwóch osób, jedynych i nieopisywalnych: ciebie i mnie. Osoby te uzgodniły ze sobą, że w tym momencie zwrócą większą uwagę na proces rozwoju jednej z nich — twojej. Jest to terapia, która nikogo nie leczy, a jedyne, co robi, to wskazuje pewnym osobom drogę do wyleczenia samych siebie. Terapia, która nie dąży do wywołania żadnej reakcji, lecz działa jako katalizator zdolny do przyspieszenia pewnego procesu, który i tak by się pojawił wcześniej czy później, z terapeutą lub bez. Terapia, która — przynajmniej z tym terapeutą — coraz częściej przypomina proces dydaktyczny. I na koniec, jest to terapia, która przywiązuje większą wagę do czucia niż do myślenia, do planowania, do bycia, a nie posiadania, do teraźniejszości, a nie do przeszłości czy przyszłości. O to właśnie chodzi: teraźniejszość — odpowiedziałem. — W tej kwestii istnieje różnica pomiędzy moimi poprzednimi terapiami, a tą: nacisk, jaki kładziesz na teraźniejszość. Wszyscy terapeuci, których dotąd poznałem lub o których słyszałem, interesują się przeszłością, przyczyną, źródłem problemu. Podstawowym pytaniem zadawanym sobie przez terapeutów należących do tego nurtu jest „jak?” A nie „dlaczego?” To znaczy, jak osiągnąć poszukiwany cel. Odpowiedzi na twoje pytania nie mam ja, lecz ty.” 


Co wiem?

Nauczyłam się dzięki mojej nowej pracy tak samo dużo o ludziach, jak i o sobie. I to, co wiem na pewno, to, że:

⊛ każdy jest absolutnie wyjątkowy, niepowtarzalny i piękny
⊛ wszyscy mierzymy się z podobnymi problemami
⊛ ludzie i ich potencjał to jest coś fascynującego
⊛ ogromną wartością jest kochać i być kochanym
⊛ bardzo chcielibyśmy wiedzieć „co dalej?”
⊛ to, co ma znaczenie jest w nas gdzieś głęboko zakopane
⊛ niewiele tak naprawdę o sobie wiemy i często się nie doceniamy
⊛ wiedzieć jest czasami trudniej, niż nie wiedzieć
⊛ mistrzem tego całego coachingu jest klient
⊛ cisza jest nieraz lepsza, niż tysiące mądrych słów
⊛ łzy oczyszczają dusze
⊛ niekiedy cel wyjściowy, to czego chcemy na pierwszy rzut oka jest powierzchnią pod którą kryje się istota i prawda


Gdzie jestem?

Zbliżam się właśnie do umownego pierwszego etapu w pracy coacha, czyli do przepracowania 100 godzin. To umożliwi mi podejście do egzaminu ICF (International Coach Federation), dzięki któremu otrzymam międzynarodowy certyfikat. Nie jestem fanką dyplomów, jestem fanką efektów. Czy ten certyfikat coś zmieni? Nie. Każdy człowiek, który pozwala mi uczestniczyć w swojej podróży coś zmienia. Jego szczęście coś zmienia. Efekty i zrealizowane cele coś zmieniają. Ludzie, którzy chcą więcej wiele zmieniają.

Coaching uczy mnie pokory, bo każdy człowiek jest inny i nie ma jednej instrukcji obsługi. Coaching uczy mnie cierpliwości, bo uświadamia mi, że czasami nie liczy się wielki cel, ale małe zmiany. Coaching uczy mnie, że szczęście nie jedno ma imię. Coaching zmienia mnie, jak zmieniła mnie miłość, las i wdzięczność.

Jestem niezwykle wdzięczna ludziom, którzy zgodzili się ze mną pracować i zaufali mi otwierając drzwi do swoich serc. Pozwolili mi uczyć się i otworzyli się na wszystko, co chciałam im dać. Nigdy Wam tej pomocy nie zapomnę.

Dziękuje za każdy dzień, w którym dane jest mi towarzyszyć ludziom w odkrywaniu jacy są piękni i jak wiele może się wydarzyć przez godzinę, a ile przez dwa tygodnie.

3 434 Wyświetleń
Follow:

Mistrz i Ajurweda – jak być zdrowym?

Czas czytania: 8 minuty

Zdrowie odgrywa ważną rolę w naszym życiu we wszystkim, co chcemy robić. To jest fakt. Ale czym jest Ajurweda i dlaczego powinno Cię to obchodzić?

Ajurweda, jest najstarszym żyjącym systemem medycznym, jest nauką o życiu lub dosłownie „wiedzą życiową”. Ajurweda zapewnia mapę tego, jak twoje codzienne wybory, twój intelekt, duchowość i biologia współpracują, aby stworzyć twój obecny stan bytu i zdrowia. Jako zindywidualizowana medycyna holistyczna stara się zidentyfikować pierwotne przyczyny chorób i dyskomfortu: przywrócenie równowagi poprzez jedzenie, ruch, zioła, redukcję stresu, terapie ciała, praktyki zdrowia psychicznego, emocjonalnego i duchowego.

Starość mówi: „jesteś tym, co jesz”, ajurweda idzie o krok dalej: „jesteś tym, co trawisz”. A jeśli masz problemy z trawieniem, może to być objawem nie tylko problemów z jelitami, ale także z całym ciałem i zdrowiem psychicznym. Ajurweda może nas nauczyć szerszego zrozumienia przyczyny i skutku, który jest ciągłym cyklem w nas.


Od momentu kiedy zdecydowaliśmy się pójść do ajurwedyjskiego lekarza przeczytaliśmy kilka książek na temat samej ajurwedy. Damian z natury kwestionuje wszystko, a ja mimo dużej sympatii do Indii i ich kultury byłam dość ostrożna w całkowitym zaufaniu. Im więcej jednak czytaliśmy, tym więcej chcieliśmy wiedzieć. Dotarliśmy do bardzo starych pism, a nawet filmów. Ajurweda nas pochłonęła, mimo, że nie wiedzieliśmy jeszcze dlaczego.

Ajurweda, która powstała w Indiach ponad 5000 lat temu, przetrwała i rozkwitła do dziś, jest uważana za najstarszy na świecie kompletny system medyczny. Podobnie jak wszystkie holistyczne systemy zdrowotne, Ajurweda podkreśla niezachwiane połączenia między ciałem, umysłem i duchem. Jednak więź Ajurwedy wykracza daleko poza jednostkę, sięgając do tego, co uniwersalne. Nauka Ajurwedy klasyfikuje nasze ciała zaliczając je jako trzy podstawowe dosze. Zadając pytania o fizjologię, osobowość, nastroje, przyzwyczajenia, upodobania i antypatie oraz stany bycia, decyduje o tym, jaką doszą jesteś. Następnie stara się zrównoważyć wszelkie dysproporcje zauważone przez pacjenta lub lekarza i jest odpowiednio traktowana poprzez leczenie, w tym jedzenie, styl życia i zioła.

złożona jest z powietrza i eteru, jest sucha, zimna, lekka. Cechą charakterystyczną jest ruch, jak wiatr, i rządzi aktywnością ciała, taką jak oddychanie, bicie serca, mruganie. Znane „Vaty” to: Steve Jobs, Nathalie Portman, Orlando Bloom, Ashton Kutcher, Kiera Knightley, Will Smith.


Czy ajurweda to nauka?

Wszystko w naszym wewnętrznym i zewnętrznym środowisku – jedzenie, styl życia, myśli, relacje, nawyki – ma te same cechy. Nasze trawienie nie jest oddzielone od naszego niepokoju, nie jest oddzielone od naszych wzorców snu, nie jest oddzielone od naszego związku z naszą pracą i naszymi rodzinami. Jesteśmy częścią naturalnego, żywego systemu, w którym subtelne stany naszych myśli wpływają na fizyczne podstawy naszych tkanek. Jednak ta wiedza nie powinna być powodem do obaw; pokazuje to jedynie, przez ile drzwi możemy wejść, aby naprawdę zadbać o swoje zdrowie.

Ajurweda ma na celu zrozumieć zarówno pacjenta, jak i chorobę, a także interakcję między nimi. Starożytne teksty ajurwedy opisują patologie i plany leczenia tysięcy chorób. W istocie jest to nauka o tym, co tworzy zdrowie. Jeśli dwadzieścia osób zostanie narażonych na patogen, a siedemnaście zachoruje, ajurweda chce zbadać pozostałe trzy.


Jak poznaliśmy mistrza?

Mistrz to człowiek, który ma taką wiedzę, która ma zastosowanie w życiu. Mistrz to ktoś, kto jest autorytetem i osobą godną naśladowania. Dla mnie osobiście to ktoś życzliwy, dobry, a w moim przypadku zdolny do czynienia cudów. Poznajcie Dr. Dilbaga Jindala mistrza, który zmienił moje życie.

Na wizytę u lekarza ajurwedyjskiego zdecydowaliśmy się głównie ze względu na mój ogromny ból kręgosłupa po prawej stronie niedaleko łopatki. Gdyby nie to,  pewnie niesłusznie odkładalibyśmy ten moment na lepszy czas. Szczerze mówiąc nie bardzo wierzyłam w to, że ktokolwiek jest w stanie ukoić mój nieustający od roku ból. Byłam gotowa po nowym roku udać się do jakiegoś ortopedy, bo masaże i fizjoterapia już niestety nie pomagały.


Wizytę mieliśmy zaplanowaną na poranek 30.11.2020 roku. Tego dnia obudziłam się przyzwyczajona już do bólu. Bałam się tej wizyty, choć nie potrafię powiedzieć czego konkretnie. Pojechaliśmy na Żoliborz do instytutu Sri Sri Ayurveda trochę z nastawieniem „co ma być to będzie”, a ja właściwie bardziej z nastawieniem „niby co może się stać?”. Byłam przygotowana na mnóstwo pytań w stylu: kiedy przestanie mnie to boleć? a co jak nie przestanie? itp.

Do gabinetu weszliśmy obydwoje, z racji tego, że Damian pełnił rolę trochę tłumacza, ponieważ bałam się, że mój angielski nie pozwoli mi zrozumieć lekarza (można również skorzystać z darmowego tłumacza: wspaniałej Pani Asi). Doktor Dilbag od wejścia był uśmiechnięty i miał bardzo dobrą energią. W kilka minut wzbudził nasze zaufanie i poczuliśmy się przy nim dobrze. Moje badanie było pierwsze. Doktor zbadał mój puls tuż przy nadgarstku i w okolicy zgięcia ręki. Trwało to dosłownie kilka minut, potem była diagnoza.

Słuchając jej od początku byłam w szoku, bowiem doktor nie mógł nic o nas wiedzieć, a jednak jego słowa brzmiały tak, jakby prześwietlił mnie i moje ciało. Zaczęło się od tego, że jestem przepiękną PITTĄ, która dużo osiągnie. W swoim organizmie mam AMA, czyli toksyny spowodowane zblokowanymi emocjami. Emocje blokuje ponieważ jestem na złej ścieżce zawodowej. To, co robię nie jest dla mnie, szkodzi mi, a w efekcie mój organizm odmawia posłuszeństwa. Jestem genetycznie zbliżona do mamy, która również ma tendencje do blokowania emocji. Co ciekawe moja mama wiele lat temu miała wylew spowodowany blokowaniem emocji.

Jestem PITTĄ, która bardzo potrzebuje zarządzać i nie lubi podporządkowywać się ludziom, z którymi się nie zgadza. Dowiedziałam się, że coaching (mój obecny zawód) to bardzo dobra droga, ale to nie jest moje ostatnie słowo, czeka na mnie coś większego. Moim zadaniem jest odkrywać i smakować życie, bo najlepsze jest dopiero przede mną. Doktor powiedział mi również, że powinnam pomagać innym i robić to wspólnie z Damianem. A przede wszystkim muszę zacząć naprawdę doceniać to co mam, bo mam bardzo dużo, a często o tym zapominam.

I wszystko fajnie – myślałam w trakcie wizyty, ale co z moim bólem? Doktor powiedział, że ból minie jak wyjdę z gabinetu. Zapytałam – jak to? Doktor odpowiedział, że obiecuje mi, że tak będzie. 

Dostałam konkretne zalecenia o której wstawać, kłaść się spać, co jeść, jak medytować, jaką robić jogę, ile pić wody, jak ćwiczyć, jakie brać zioła i jakie masaże zrównoważą VATĘ w moim organizmie.


Doktor na końcu zrobił oczyszczanie i zamieniliśmy się z Damianem miejscami. Teraz on był pacjentem siedzącym obok doktora, a ja siedziałam na wprost. Pierwsze co Doktor zauważył u Damiana to, że wyczuwa u niego mój ból pleców i że przypomina mu się taka niesamowita indyjska historia miłosna o Manjurze i Laili, których miłość była tak wielka, że kiedy Laila kilkaset kilometrów dalej została uderzona to Manjur czuł ten ból. I wierzcie mi lub nie… ale Damian wiele razy kładł ręce na moich plecach i mówił, że odbiera mi mój ból. Co jak naprawdę próbował i coś tam energetycznie ode mnie wziął?

Damian okazał się stuprocentową VATĄ, która musi poszukiwać siebie. W trakcie badania Damiana mój kręgosłup niespodziewanie przestawał boleć. Na końcu, kiedy powiedziałam doktorowi, że on to najlepsze co mogło mnie spotkać, a mnie to, że jesteś ty.

Odkąd wróciłam do domu ani razu nie bolał mnie kręgosłup. Ból ustał jakby stał się cud. 


Co dalej?

Dalej chwalimy i polecamy Doktora Dilbaga Jindala wszystkim naszym znajomym, którzy po wizycie u niego są conajmniej zaskoczeni albo równie zadowoleni jak my, z tego co robi doktor. Za kilka dni czeka nas druga wizyta i nie możemy się doczekać co usłyszymy, po wprowadzeniu nawyków, o których mówił Doktor.
Mamy takie poczucie, że Ajurweda zaoferowała nam mapę drogową prowadzącą do zdrowego życia, który powoduje zrównoważony stan fizycznego funkcjonowania, metabolizmu i zrównoważonego stanu umysłu.
Jeśli możecie zrobić coś dla siebie i swoich bliskich, to poczytajcie o Ajurwedzie i spotkajcie się z Doktorem Dilbagiem, bo mamy pod nosem, w Polsce, niedaleko skarb, mistrza, o którym jeszcze za mało osób wie. 
Doktor jeździ po różnych miastach, informacje gdzie przyjmuje znajdziecie w SRI SRI AJURVEDA.

Najbardziej interesującą i najważniejszą rzeczą w Ajurwedzie jest to, że chodzi w niej bardziej o zapobieganie, niż leczenie. Tradycyjna, wioska w Indiach płaci lekarzowi ajurwedyjskiemu, gdy nikt nie jest chory w wiosce, zamiast płacić lekarzom za leczenie. Medycyna ajurwedyjska opiera się na przekonaniu, że ciało jest samouzdrawiające, jeśli jest utrzymywane w duchowej i fizycznej równowadze i na tym zasadniczo polega Ajurweda – pomaganie ciału w pomaganiu sobie.

Jestem niezwykle wdzięczna za to, że Ajurweda pojawiła się w moim życiu. Jestem dozgonnie wdzięczna, że Doktor Dilbag pojawił się w moim życiu. I jestem bardzo wdzięczna, za to jak moje ciało reaguje na dobre zmiany, którymi go karmię.

3 473 Wyświetleń
Follow:

60 dni z życia w lesie.

Czas czytania: 6 minuty

Image

POSŁUCHAJ

Jest 6:00 nad ranem, w domu cicho, ciemno i zimno. Damian właśnie pali w kominku. Uwielbiam naszą codzienną rutynę budzenia się, choć sam proces, przyznaje, nie jest łatwy. Myjemy buzię, język i zęby. Potem płukamy buzię olejem sezamowy i idziemy czytać książkę. Następnie medytacja, joga i krótki masaż głowy. Wypisujemy wdzięczność i siadamy do śniadania. Za oknem las budzi się do życia, rano przylatują ptaki, które w karmniku mają już uzupełnione jedzenie. W kolejności najpierw dwie piękne duże sójki, które sprawdzają, czy teren jest bezpieczny. Potem bogatki jedna po drugiej, bez przepychanek. Wpada też czasami gil i rudzik, jak im się chce.

Drzewa są bez ruchu, jakby zaspały na wschód słońca, ale krety jak zwykle w formie wykopały 6 nowych kopców, z czego jeden ogromny na naszej ścieżce po drewno. Liście zrobiły w nocy imprezę i trzeba je zebrać do kupy, ale zanim grabię, to ładuje na taczki pocięte przez Damiana drewno i układam ścianę przy domu. Poranny śpiew ptaków, szelest nagich drzew z drobnymi pąkami liści i delikatny, zimny wiatr na mojej twarzy i ciele; to jest wszystko, czego potrzebuje, żeby to docenić.

Ten las to naprawdę magiczne miejsce, które można nazwać domem, nie ma innej przestrzeni, w której wolelibyśmy być… dla niektórych, możemy wydawać się nudni i pozbawieni inspiracji, ale jesteśmy szczęśliwi, a las jest dla nas miejscem spokoju i czystej wolności.


    TO, CZEGO NAUCZYŁ MNIE LAS

    Mieszkamy w lesie już 60 dni, a nasza wdzięczność rośnie z dnia na dzień. Jestem wdzięczna za pełną lodówkę, za ciepłą wodę i za drewno. Uwielbiam wyjść jedną stopą na zewnątrz i już być w lesie. Czuć to świeże powietrze i widzieć tę niedoskonałość w ogrodzie. W ramach ćwiczeń pograbić liście, a w trakcie przerwy słuchać śpiewu ptaku. Kocham wspólnie ciąć drzewo, chodzić na spacery i doceniać każdy liść.

    Jeśli las miał nauczyć mnie wdzięczności, to radzi sobie nieźle.


    ????

    UWAŻNOŚĆ

    ◌ Samotne spacery są inspiracją do nowych pomysłów.

    ◌ Dobrze jest nie planować, gdzie się idzie.

    ◌ Słońce teraz świeci rzadko, ale jak już świeci to docenia się je po stokroć.

    ◌ Grabienie liści to nowa forma medytacji.

    ????

    NATURA

    ◌ Aloes, który jest z nami od początku ogłoszenia pandemii, zakwitł po raz czwarty i po raz pierwszy w nowym domu. Muszę wspomnieć, że Aloes bardzo rzadko kwitnie i zazwyczaj jest to coś wyjątkowego.

    ◌ Drzewa uginając się pod podmuchem wiatru wydają dźwięk pisku, jakby informowały się o zagrożeniu.

    ◌ Kolejny zachód słońca zaskoczył nas swoim pięknem, był pomarańczowo – czerwono – fioletowy, a my czuliśmy się jakbyśmy byli na Safari.

    ◌ Dzień jest bardzo krótki i szybko robi się ciemno.

    ◌ Rosa na liściach wygląda jak zaczarowana.

    ◌ Jak w lesie jest ciemno, to nic nie widać – takie odkrycie dziecka.

    ????

    JEDZENIE

    ◌ Nie pije kawy.

    ◌ Nie jem suchych rzeczy.

    ◌ Nie mogę jeść chleba

    ◌ Przeszliśmy na odpowiednią dla nas dietę ajurwedyjską i niestety czujemy się dużo lepiej. Niestety, bo nie można jeść niczego, co jest dobre.

    ????

    PRACA

    ◌ Praca w salonie przy kominku, to spełnienie marzeń.

    ◌ Robimy więcej, mimo, że mamy do zrobienia więcej. To taki paradoks. W domu jest zawsze coś do zrobienia, a mimo to nasza praca posuwa się szybciej do przodu, niż jak mieszkaliśmy w mieście.

    ????

    CELE

    ◌ Miałam ogromny dylemat czy zrezygnować z kursu, którego forma z racji na sytuację zrobiła się online i poczekać na realną formę nauki. To była jedna z trudniejszych decyzji, którą analizowałam kilka dni, żeby ostatniego dnia, kiedy już trzeba było się zdecydować odpowiedź sama do mnie przyszła. Także odpowiedzi czasami same przychodzą.

    ◌ Przeczytałam trzy książki o robieniu jogi i zdałam sobie sprawę, że nigdy nie robiłam prawdziwej jogi.

    ◌ Czuje, że jestem na właściwej drodze.

    ????

    ZWIERZĘTA

    ◌ Mysz zajmuje w rankingu pierwsze miejsce. Pewnego dnia wybrała nasz dom, aby sobie w nim zrobić ciepłe gniazdko na zimę. Niestety w tym domu nie ma miejsca na dwie kobiety, więc jedna z nich musiała się wynieść. Łatwo mi teraz o tym pisać, ale w chwili zobaczenia gryzonia w kuchni krzyczałam, jak krzyczą kobiety na filmach, albo głośniej, bo ani Damian, ani mysz nie wiedzieli co robić.

    ◌ Drugie miejsce, choć równie ważne odegrał wąż. Na spacerze pojawił się przed naszymi stopami, albo to my pojawiliśmy się pod jego miejscem wypoczynku. I znowu ja uciekałam najdalej jak się da, tak aby wąż (zaskroniec prawdopodobnie) nie był w stanie mnie dogonić i zjeść.

    ◌ Sarna, która przemknęła kilkanaście metrów przed nami, gdy byliśmy na spacerze była piękną laurką wolności.

    ◌ Ptaki nieustannie nas odwiedzają. Od kiedy mają karmnik z jedzeniem jest nam ze sobą dobrze.

    ◌ Wiewiórek nie widzieliśmy, ale wiemy, że są, bo pod naszą nieobecność zjadły 6 z 8 orzechów, które im zostawiliśmy w specjalnym koszyczku.

    ◌ Konie. To przepiękny widok niedaleko nas, przy drodze do sklepu. Jest ich kilka i chodzą sobie jakby były wolne.

    ◌ Krety. Mam poczucie, że wcale nie mają problemów ze wzrokiem, bo swoje kopce stawiają dokładnie na naszej ścieżce po drewno. Nie mamy z nimi narazie żadnej relacji.

    NORMALNE ŻYCIE

    ◌ Ciekawym doświadczeniem było wyłączenie prądu na ulicy. Była szansa nie mieć go długo, wszystko zależy od warunków pogodowych. Trwało to jednak tylko 30 minut, niemniej fajnie było siedzieć przy świeczkach i nic nie robić.

    ◌ Sąsiad po lewej ma dwa psy. Okropnie szczekają, kiedy tylko ktoś przechodzi obok ich domu. Naprawdę strach przystanąć na chwilę. Zazwyczaj nie zwracamy na to uwagi, ale ostatnio szczekały całą noc i najpierw się wkurzyłam, a później pomyślałam, że to jednak jakieś ostrzeżenie, nawet dla nas.

    ◌ Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem była wizyta u lekarza ajurwedyjskiego, która zmieniła radykalnie nasz styl życia. Jestem w trakcie pisania, co się tam wydarzyło i jak teraz wygląda nasze życie.

    ◌ Poranne wstawanie, nawet jeśli jest nawykiem, to nadal jest trudne.

    ◌ Po dwóch miesiącach wiemy, że najwięcej produkujemy odpadów bio i plastik, co jest o tyle smutne, że dopiero zaczęliśmy zauważać, że większość rzeczy jest zapakowane w jakiś plastik.

    ◌ Moja dolna powieka chciała wyskoczyć, więc pamiętajcie o magnezie. Zrobiłam duży research najlepszy to SLOWMAG B6.

    ◌ Mija rok odkąd w ogóle nie stosuje makijażu i nie maluje paznokci.

    ◌ Odkąd mieszkamy w lesie prawie w ogóle nie stosuje kosmetyków.

    ◌ Fajnie jest trzymać warzywa w skrzynce na zewnątrz.

    ◌ Warsztaty online unow sprawdzają się świetnie.

    ◌ Zrobiłam pierwszą świeczkę, choć jeszcze nieoficjalnie, narazie są próby i błędy. Niemniej radość wielka.

    ◌ Damian ma nowe okulary i wreszcie dokładnie widzi jakie mamy szczęście.

    ◌ Kocham wieczorne, nawet chwilowe granie na pianinie.

    ◌ Cały czas powtarzamy jak bardzo jesteśmy wdzięczni, że jesteśmy zdrowi i że jesteśmy tu razem.

    ◌ To już czas spania w ciepłej piżamie i ciepłych skarpetach.


    JEST DOBRZE

    Niektórzy ludzie nienawidzą rutyny, my uwielbiamy. Posiadanie rutyny absolutnie nie oznacza bycia całkowicie sztywnym i nudnym, lubimy mieć pewną płynność w rutynie, ale posiadanie wyobrażenia i oczekiwań co do tego, co zamierzamy i dokąd zmierzamy, daje nam spokój. Czuje też, że trochę odzwyczajamy się od posiadania rzeczy, które mają za zadanie dawać chwilowe szczęście. Mam poczucie, że jesteśmy na dobrej drodze, aby dojść do takiego punktu w naszym życiu, w którym naprawdę potrzebujemy mniej, aby być szczęśliwymi. Mamy cały czas, którego potrzebujemy, piękne miejsce, w którym możemy zastanowić się nad tym, co jest dla nas najważniejsze, w wyniku czego uważam, że jako ludzie stajemy się bardziej troskliwi i ofiarni.

    Za to wieczorami wspólnie dziękujemy Bogu, bo można mieć więcej, ale po co skoro się ma wszystko.


    A w 30 dni w lesie zdarzyło się to. 

    4 205 Wyświetleń
    Follow: