ŻYCIE

Zrzut ekranu 2015-04-23 o 23.04.53

Dlaczego życie bez miłości nie ma sensu?

Czas czytania: 5 minuty

Podobno o istocie miłości najwięcej mówi jej brak. Mam wrażenie, że idący w zawrotnym tempie świat, nastawiony na konsumpcjonizm i nieokiełznaną chęć posiadania sprawia, że przestajemy myśleć o drugim człowieku jak o partnerze życia, stawiając siebie na piedestale. Czy nie jest tak, że jesteśmy nastawieni na siebie, na dążenie do zaspokojenia indywidualnego prawa do szczęścia i znakomicie radzimy sobie w pojedynkę? Z mojego doświadczenia wynika jednak, że bycie samemu to nie otwarty manifest dojrzałej samodzielności, ale sposób życia, którego po pierwsze się nie chce, a po drugie wcale się nie planowało. O ile w sklepach można dziś dostać już prawie wszystko, o tyle miłości nie możemy pożerać jak fast foodu ani kupować w supermarkecie. Jej trzeba pragnąć i szukać. A jak nie ma pragnienia miłości, to pozostaje tylko fizjologia. Jedzenie, trawienie, wydalanie.


Wszystko bez miłości to nic.

P1000733

Kiedy wstaje rano jestem wdzięczna za wszystko co mam. Za świetne zdrowie, rodzinę, mieszkanie, samochód, ciepło, samorealizacje, przyjaciół, wiarę, wodę, jedzenie i siłę. Cieszę się, że mogę wejść do sklepu i kupić wszystko na co mam ochotę, choć nie zawsze miałam taką możliwość. Patrzę w lustro i wciąż powtarzam sobie: Kaśka jesteś najlepsza. Nie mogę na nic narzekać, ponieważ mam wszystko. Jednak to wszystko co mam, bez możliwości dzielenia się i radości z drugim człowiekiem zdaje się być niczym. I jest to dla mnie nowe zjawisko, bowiem od czternastego roku życia zawsze był przy mnie ktoś, dlatego tak trudno jest mi teraz odnaleźć się w samotności. Chociaż z czystym sumieniem przyznaję, że jest ona potrzebna i ma sens. Dobra samotność to czas „pomiędzy”, kiedy zakończyliśmy ważną relację, a jeszcze nie nawiązaliśmy nowej. Wtedy rzeczywiście możemy przyjrzeć się sobie bez pośpiechu, bez zagłuszania deficytów w kimś lub czymś z zewnątrz, gdy możemy sprawdzić jak mi ze sobą jest, z czym sobie lepiej lub gorzej radzę, jakie są moje potrzeby. Krótkie chwile samotności są potrzebnym oddechem, perspektywą, która pozwala uświadomić sobie, gdzie jestem i kim jestem. Że mam marzenia i że chcę się realizować. Samo docieranie do tego i droga, którą przechodzimy w pojedynkę ma sens zwłaszcza, aby uświadomić sobie czym właściwie ta cała miłość jest.


Miłość bez ponieważ.

photo-1460750860062-82a52139a0d6

Niewątpliwie człowiek rodzi się niejako wyposażony w miłość. Przychodzimy na świat z potencjałem do kochania i bycia kochanym. Wiadomo, że w zależności od naszych doświadczeń z okresu dzieciństwa oraz dorastania jest nam łatwiej lub trudniej okazywać i przyjmować to uczucie. Im więcej jednak mamy miłości w sobie, tym większy mamy zasób do dzielenia się z innymi. Ale niewątpliwie, tak jak z każdym darem, nie powinniśmy go zakopywac w ziemi, tylko pomnażać.

Tylko czy my tak naprawdę pragniemy kochać człowieka, czy raczej samo pragnienie miłości? Karmieni od dzieciństwa mitem o jedynej i prawdziwej miłości, w łóżku pragniemy romantycznych doznań, w życiu zjednoczenia ciał i dusz. Czy to możliwe? Ostatnio miałam okazję spędzić więcej czasu z dwoma świetnie dobranymi połówkami, nie idealnymi, ale idealnie uzupełniającymi się – tak to o was Paula i Maks – i uważam, że to możliwe. To dzięki nim właśnie między innymi doszłam do wniosku, że podstawą miłości jest uświadomienie sobie, że jest ona bezwarunkowa, bezinteresowna i skierowana zarówno ku sobie jak i stworzeniu oraz ludziom. Że zajmuje centralne miejsce w życiu każdego człowieka, nadając mu sens. Miłość zatem trzeba rozwijać, ale też sama miłość rozwija człowieka. I po tym właśnie można poznać czy to co czuje jest miłością. Czy ja w tym uczuciu wzrastam, czy chce się stawać lepszym człowiekiem. Nie jak w fazie zakochania, gdy chce się wykazać przed wybraną osobą, ale w sposób bardziej dojrzały, kiedy chce się naprawdę zmieniać na lepsze. W trakcie budowania związku obawiamy się, że zagubimy w swoim życiu wolność, która nas wyzwala, ale wolność przecież zawiera w sobie miłość. Ale nie wolność bezkresna – bo wtedy kocha się siebie i nikogo więcej. Jeżeli nie kochamy, a mimo to wiążemy się w pary to uprawiamy seks i jesteśmy ze sobą tylko po to, aby zaspokoić swoje instynkty oraz potrzeby społeczne. Miłość jest wtedy, kiedy pragniemy żeby była, nie ponieważ ma być.


Po prostu miłość.

photo-1448518184296-a22facb4446f

Ja – singielka. Choć właściwie nie ma we mnie nic z prawdziwego singla. Nie jestem aż nadto wyzwolona, nie sypiam z facetami, nie pijam kolorowych drinków i nie chodzę na imprezy. Nie widzę tylko czubka własnego nosa i nie krzyczę jakie to fajne i zabawne uczyć się obsługiwać wiertarkę, nosić wysoko spodnie i robić to, na co się ma ochotę. Bo tacy podobno są współcześni single. O braku miłości mówi się jednak szeptem. O tym, że każdy człowiek na świecie potrzebuje relacji, pragnie kochać i być kochanym. Marzy o rozumieniu bez słów. Chce dzielić się zwycięstwami i podnosić po porażkach. Dawać ciepło i widzieć siebie w oczach drugiego człowieka. Próbować nowych rzeczy i przestać się wreszcie bać samotności. Czy to oznacza, że w dzisiejszych czasach to wstyd chcieć miłości? Czy to desperacja wciąż jej szukać? Z racji mojej natury ekstrawertyka oczywiście całe swoje życie jestem z kimś, w czyimś towarzystwie – nigdy sama. Jednak relacji zwanej miłością nie zastąpi towarzystwo nawet najcudowniejszych ludzi, bo zawsze gdy wracasz do domu witasz się z pustką, którą wypełnić może tylko drugi człowiek. Sami nie pokonamy pewnych barier. Ostatnio w kościele pewien ksiądz powiedział ważne słowa: Nie tak ważna jest instytucja małżeństwa, jak człowiek. Człowiek jest ponad instytucją. Bo miłość rozwija, ulepsza nas samych i osoby, które kochamy.

Myślę, że prawdziwa miłość to taka, kiedy kocha się drugą osobę za wszystkie wady i jedną wielką zaletę. A tą zaletą jest to, że ten człowiek po prostu jest.

Cały czas wierzę w to, że znajdzie się w moim życiu ktoś, kto będzie miał tą jedną wielką zaletę i dostrzeże ją we mnie.

 

17 575 Wyświetleń
Follow:

Znajomi znajomych, lajk za lajk, dostosuj się albo zgiń.

Czas czytania: 5 minuty

Nie wiem jak to jest być dobrym przyjacielem, fajnym kumplem i oddaną koleżanką. Za to wiem jak nie być. Stosuje to na codzień. Nie pamiętam o urodzinach i ostatnio nie składam życzeń, nawet gdy facebook usilnie przypomina mi, że powinnam to zrobić. Rzadko lajkuje i udostępniam, bo nadmiar informacji na portalach społecznościowych przyparł mnie do muru. Zawsze myślałam, że wspomnienia to chwile, które zapisuje mózg, ale nie, teraz przypomina i kategoryzuje je Facebook. Często nie odpisuje na wiadomości, chociaż z pozoru je odczytuje. Wyłączam komputer, bo pragnę się skupić na nauce lub pracy, ale wtedy mój telefon parzy z gorąca od powiadomień. Zapominam napisać jaka jestem szczęśliwa i z czym sobie nie radzę. O znajomych przypominam sobie za późno, a ostatnio na pytanie jak się masz, dostaje odpowiedź: „Co nie śledzisz mojej tablicy facebookowej?”

Codziennie atakują mnie nowe: „Odczytałaś, a nie odpisałaś”, „Ja zalajkowałam Twoje zdjęcie, a Ty mojego nie”, „Dlaczego nie skomentowałaś?”, „Widać, że nie interesuje Cię co u mnie, bo nie piszesz”, „Nie udawaj, że Cię nie ma, widzę, że jesteś online”.

Ja się naprawdę pytam: Kiedy to się stało? I jak mam to zatrzymać?

Cóż. Facebook mnie przerósł. To się musiało kiedyś stać.

242H


Wirtualnie czy realnie

228H

Człowiek to stworzenie nad wyraz społeczne z natury. Nasza rzeczywistość jest pełna ludzi. Zamieszkujemy bowiem wielkie miasta, tworzymy grupy, wspólnoty, jednym słowem integrujemy się. Świat bez ludzi wokół byłby smutny, szary i pozbawiony sensu. Dlatego chcąc nie chcąc nawiązujemy relacje, od których jesteśmy uzależnieni, często czując pustkę, kiedy zostajemy sami. Żyjemy wśród ludzi, dzięki ludziom i dla ludzi.

Ostatnio przeczytałam gdzieś, że są trzy czynniki, które o 30% zwiększają prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci: mieszkanie w pojedynkę, częste odczuwanie samotności i rzadkie bezpośrednie kontakty z ludźmi. Prowadzi to do podwyższonego ryzyka spadku odporności i większej podatności na choroby przewlekłe. Czy to oznacza, że Facebook jest lekarstwem? Bo jak używając go można czuć się samotnym? Dzielimy się informacjami, filmami, zdjęciami, które może zobaczyć setki naszych znajomych. Oni je lajkują, co oznacza, że informacja do nich dotarła i/lub im się podoba. Dzięki czemu czujemy się otoczeni internetowymi przyjaciółmi. Kontakty z ludźmi: 1 Samotność: 0. Ale czy rzeczywiście tak jest? Czy to aby nie tylko złudzenie? Wielkie kłamstwo? Skomplikowana iluzja? Przecież to prowadzi do relacji bez wychodzenia z domów i może rzeczywiście obniża ryzyko „30%”, ale sprawia, że oszukujemy się nawzajem. Nie jesteśmy przecież w stanie utrzymywać kontaktu ze wszystkimi znajomymi na Facebooku, nie zawsze możemy również ograniczyć ich grono do tych z którymi utrzymujemy więź. Właśnie przez te zawrotne ilości znajomych jesteśmy bombardowani informacjami, które nas nie interesują, nic nie wnoszą do naszego życia. Żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie jestem przeciwniczką „gromadzenia” znajomych, sama mam ich niespełna tysiąc, mimo, że część znam lepiej, gorzej lub widziałam raz w życiu. Chodzi o to, żeby nauczyć się odróżniać wirtualne znajomości od tych realnych i aby bardzo starannie dobierać przyjaciół. Bo jak to powiedział ostatnio mój znajomy: „Jesteś taki jak pięć osób z którymi najczęściej przebywasz”.


Jak to właściwie jest?

Słyszałeś kiedyś o 5-15-50-150? Zatem już tłumaczę. Liczba 150, która określana obecnie jako liczba Dunbara (od Robina Dunbara, brytyjskiego antropologa, psychologa ewolucyjnego i specjalisty w dziedzinie naczelnych zachowań) obejmuje szereg warstw i kręgów przyjaźni.

5

10294420724_0300cf921d_o

Najbardziej wewnętrzny i intymny stanowi około 5 osób najbardziej nam bliskich. Zazwyczaj to przyjaciele i rodzina. To ludzie przy których nie tylko czujemy się dobrze, ale i nie wyobrażamy sobie życia bez nich. To z nimi kontaktujemy się conajmniej raz w tygodniu. Cyfra 5 jest bardzo ruchoma i w trakcie całego naszego istnienia te osoby mogą, choć nie muszą się zmieniać. Nie jest zatem tak, że musi to być przyjaciółka, którą znasz od dziecka, może to być ktoś kogo poznasz jutro, ale pojutrze zapomnisz jak wyglądał świat bez tej osoby.

15

200H

Kolejny krąg to 15 osób, zwanych przez Dunbara przyjaciółmi. To osoby, które sprawiają, że nasze życie staje się pełniejsze, ciekawsze i bardziej interesujące. To ktoś, kto dzieli z nami pasję, wolny czas lub po prostu sprawia, że dobrze się przy nim bawimy. Ale to również ludzie na których możesz liczyć oraz masz do nich pełne zaufanie. W zależności od twoich cech charakteru „wpuszczasz” ich do tego grona z łatwością lub pełen ostrożności. Tu często znajdują się również ci, którzy nadużywają naszego zaufania i mogą tak szybko, jak poprawiają nam humor, zranić nas. Zasada jest taka, że kontaktujemy się z nimi conajmniej raz w miesiącu.

50

ball-952311_1280

Kolejna grupa to 50. „Dobrzy znajomi”, każdy takich ma. To ludzie z pracy, ze szkoły, poznani na wakacjach lub gdziekolwiek. To zdecydowanie ludzie, którzy nie są nam obojętni, chcemy dla nich jak najlepiej i czujemy się przy nich dobrze. Żeby znaleźć się w tym gronie musisz utrzymywać kontakt przynamniej raz na pół roku.

150

photo-1415033523948-6c31d010530d

Ostatnie grono to 150. To ludzie z którymi spotykamy się przynajmniej raz w roku. Społeczność, którą znamy, chcemy utrzymywać z nimi kontakt, są dla nas często nieocenionym wsparciem w nagłych sytuacjach.

Istnieją jeszcze grupy 500 osób, które znamy z imienia i nazwiska oraz potrafimy powiedzieć kilka zdań na ich temat i 1500 osób, których możemy nie znać, ale pamiętamy ich imię.


Czy zatem współczesność i pędzący do przodu, często na oślep świat zmienia nasze relacje społeczne? W końcu na Facebooku możemy mieć 5000 „przyjaciół” i „rozmawiać” ze wszystkim naraz. Myślę, że nie. Prawdziwe relacje bowiem budowane są zawsze na interakcji i bezpośrednim kontakcie, choć zdaje sobie sprawę, że może on być często utrudniony, bo przecież do tanga trzeba dwojga, a dzień to tylko 24 godziny.

Warto jednak czasem zastanowić się, czy i w której grupie „przyjaciół” jesteśmy, a w której chcielibyśmy być. I czy rzeczywiście nie zaniedbujemy naszych prawdziwych przyjaciół? Choć przecież oni i tak zawsze zrozumieją czemu „odczytaliśmy, a nie odpisaliśmy”, „nie zalajkowaliśmy”, „nie udostępniliśmy” i „nie odebraliśmy telefonu”.

1 167 Wyświetleń
Follow:

Mężczyzno! Jak to się robi z dziewczynami?

Czas czytania: 8 minuty

Powstają o tym filmy, piosenki i poradniki. Jesteście zalewani artykułami i krótkimi historyjkami obrazkowymi. Uczycie się wolno i zazwyczaj na swoich błędach. A to takie proste.


Bycie samą ma swoje plusy. Mnóstwo plusów. Poza tym, że pierzesz tylko swoje majki i skarpetki oraz to ty decydujesz czy zlew jest pełny garów, jak i to, że dysponujesz swoim czasem jak tylko masz ochotę to przede wszystkim możesz bezkarnie uśmiechać się do każdego, nie musisz warzyć słów a ponadto możesz chodzić na randki. Zapomniałam już co to są randki i jak to jest ubierać rajstopy z myślą, że nie wiem co się wydarzy. I w związku z tym poczułam się zobowiązana wyrzucić z siebie moje ostatnie doświadczenia i przygody moich koleżanek, tak aby moi koledzy mieli łatwiej z kobietami. Obiecywałam im bowiem ten wpis. A więc bierzcie i korzystajcie, drodzy Panowie.


Zaprosiłeś ją na randkę i co teraz?

1.

girl-828607_1280

Nie kupuj kwiatów. Pod żadnym pozorem. Są przereklamowane, a ponadto stały się symbolem zobowiązania. Jeśli na pierwszej randce kupisz kwiaty jesteś spalony. Kobieta zacznie sobie wyobrażać Bóg wie co i nigdy się od niej nie uwolnisz. Ona niczym żarłoczny potwór wchłonie cię nawet nie będziesz wiedział kiedy. Twoje życie od tej pory zmieni się w koszmar ba! w horror, ona już nigdy nie da o sobie zapomnieć. Zacznie się pojawiać w miejscach, w których mogłeś swobodnie spotykać się z innymi kobietami, zaczną się liściki do pracy, smsy, piosenki na Twojej tablicy. Stary! Jak możesz coś zrobić dla siebie, pamiętaj NIE KUPUJ KWIATÓW.

2.

money-256314_640

Nie płać za kolacje/kino/teatr/wyjście. No co? Przecież jest niezależna, zarabia tak jak Ty, no w końcu też jadła/oglądała. Pamiętaj nie ma żadnych podstaw, żebyś Ty chociażby proponował, że zapłacisz, bo jak popełnisz ten błąd będziesz płacił już zawsze i za wszystko. Ona wykorzysta Cię do cna. Twoje życie już nigdy nie będzie takie samo. Będziesz musiał sprzedać samochód, konsole i karnet na siłownie. Chcesz tego? Kobiety są bezwzględne, widzą tylko Twoje pieniądze, choć z pozoru udają takie nieśmiałe i delikatne. „No weź nie musisz tego robić, ja zapłacę za siebie” i kiedy tylko powiesz „Nie no coś Ty, nie ma problemu, to ja zapraszałem” jesteś stracony. W tej chwili zapala się lampka w jej głowie, która sprawia, że jesteś dla niej tylko banknotem. Także nie daj się wykorzystać NIE PŁAĆ.

3.

Man Kissing a Womans Hand

Nie bądź szarmancki. To tylko pozornie działa na kobiety. Przepuszczanie ich w drzwiach, podstawianie krzesła aby usiadła, całowanie w rękę, schylanie się gdy coś upadło, otwieranie drzwi samochodu. No umówmy się, ten kto wymyślił te bzdury już dawno nie żyje i to z pewnością przez jakąś kobietę. Jeśli popełnisz ten błąd ona będzie oczekiwała więcej i więcej, a w taki sposób staniesz się osłem, a Ty jesteś przecież tygrysem prawda? Poza tym to jest takie słabe, no i który z Twoich kumpli tak robi? Chyba nie chcesz się wystawić na pośmiewisko? No właśnie. Dlatego bądź chamem, kobiety może tego nie uwielbiają, ale pomyśl o sobie, to ty jesteś górą w tej nierównej walce.

4.

vintage-635244_640

Nie praw komplementów. To jest najgorsze. Jeśli to zrobisz, dasz jej cholerną pewność siebie, od teraz będzie wiedziała, że może mieć każdego faceta skoro usłyszała takie miłe słowa. A Ty? Wyjdziesz na słabiaka. A poza tym czy ona rzeczywiście jest taka piękna? Nie ma przecież idealnej cery, włosy jakieś takie przyklapnięte, dużo makijażu, małe piersi i nie wymiarowy tyłek. Zastanów się. Pomyśl o Monice Belluci, Nicole Kidman, Angelinie Jolie… no umówmy się, że dużo jej brakuje. Także obiektywnie zachowaj komplementy dla siebie, ewentualnie na kolacje z Keirą Knightley.

5.

taxi-cab-381233_640

Nie proponuj, że odwieziesz ją do domu. A co to nie ma taksówek, metra, autobusów? Jakoś przyszła, to jakoś wróci. No jest niby pierwsza w nocy, ale kim Ty jesteś, żeby marnować swój czas i zapierdzielać na drugi koniec miasta, żeby zostawić ją bezpiecznie pod domem. Dawała sobie radę dotychczas bez Ciebie, to da radę dzisiaj. Poza tym, wszystko sprowadza się do tego, że ona pomyśli sobie, że to coś więcej, że się starasz, że czujesz się za nią odpowiedzialny. I wiesz co się stanie potem? Katastrofa. Wyobraź sobie kajdanki, obrączki, ślub, dzieci, piwo, telewizor, jej humory, nie ogolone nogi. Chcesz tego? No właśnie! Dlatego pod żadnym pozorem nie odprowadzaj jej do domu.

6.

232H

Nie pisz listów, nie czytaj wierszy, nie mów, że czytasz książki i przede wszystkim nie daj po sobie poznać, że masz chociaż odrobinę wrażliwości. Przecież jesteś facetem stuprocentowym prawda? Nawet jeśli w domu zdarza Ci się obejrzeć komedię romantyczną i uronić łzę nikt nie może się o tym dowiedzieć. A już na pewno nie ona. Dlaczego? Bo wykorzysta to przeciw Tobie. Zniszczy Cię. Będzie miała na Ciebie haka. A jak się dowiedzą Twoi kumple? No właśnie. Kaplica. Pozostanie Ci tylko sznur. Cokolwiek by się działo nie możesz dać jej wyczytać z siebie, że wrażliwość nie jest Ci obca.

7.

telephone-586268_640

Nigdy na nią nie czekaj. Przecież to nie Marylin Monroe, żeby była warta Twoje cennego czasu. Także studenckie piętnaście minut i spadaj. Pokażesz wtedy, że jesteś ważny, pokażesz wyższość. No w prawdzie spędzisz wieczór sam, no ale zawsze możesz zaprosić kumpla na fife. Musisz wiedzieć, że kobiety są przebiegłe. Jeśli teraz ugniesz swoje zasady, ona będzie wiedziała, że może sobie na wiele pozwolić. I to ona będzie górą.

8.

238H

Jeśli gada o swoim byłym albo psiapsiółkach, po prostu powiedz: „zamknij ryj”. Dlatego, że jeśli tego nie zrobisz, to ona pomyśli, że jesteś takim kochanym przyjacielem i zawsze ją wysłuchasz. Od teraz zacznie pierdolić bez opamiętania, zawsze i wszędzie o rzeczach, których w ogóle nie chcesz słuchać. Wasze rozmowy już nie będą sprowadzać się do Ciebie, tylko do niej. Wszystko zacznie się kręcić wokół niej, jej beznadziejnego byłego i cudownych przyjaciółek. Nie będzie tam miejsca na szybkie samochody, piłkę, podróże a przede wszystkim Ciebie. Nie możesz na to pozwolić, bo Twój mózg ugotuje się od jej paplaniny.

9.

cheers-839865_640

Kiedy przypadkowo spotkacie Twoich znajomych nigdy jej nie przedstawiaj. Zaraz będę wypytywać a kto to, a co robisz, a co planujesz. A Ty przecież nic nie planujesz, wyszedłeś na spacer, a nóż wpadnie do Ciebie na herbatę, spędzicie razem noc i tyle. A tu przeciwnie, ona pomyśli sobie: „O skoro zapoznał  mnie ze znajomymi, to ma wobec mnie szeroko idące plany” i co wtedy? Wtedy jak tylko nie odpiszesz na smsa, ona zacznie wypisywać do Twoich znajomych czy nie wiedzą co się z Tobą dzieje itp. Chcesz tego? Po prostu przywitaj się z kumplami i powiedz, że nie masz czasu. To załagodzi sytuacje, a i nie rozpęta wojny.

10.

photo-1436367050586-7c605120bf73

Nie ubieraj koszuli, garnituru, ładnych butów. Bo po co? Skoro zgodziła się z Tobą spotkać, kiedy pisałeś z nią w kilkudniowych bokserkach i brudnym t-shircie to zdecydowanie będzie Cię lubić jak przyjdziesz ubrany normalnie. Poza tym co to gala jakaś, konferencja, rozmowa o pracę, ślub czy co? No bez przesady. Dobra może ona ubrała sukienkę, ale niech wie, że za bardzo się nie starasz, że wszystko Ci jedno, że masz to gdzieś. A poza tym taki jesteś na co dzień, więc jeśli ona nie akceptuje Cie takiego to nie zasługuje na Ciebie w garniturze. Kropka.

11.

eyeglasses-679696_640

Unikaj kontaktu wzrokowego i przypadkowych dotyków. Kobiety to żmije i czarownice potrafią jednym spojrzeniem zawrócić Ci w głowie. Do dziś nie zostało wyjaśnione jak one to robią, jedno jest pewne: to jest niebezpieczne. Cholernie niebezpieczne. A Ty nie potrzebujesz w swoim życiu kolejnych niebezpiecznych przygód, zwłaszcza, że możesz tego nie przeżyć.

12.

130H

Mów o sobie. Ona jest nie istotna, niech wie jak najwięcej, ile osiągnąłeś, jaki masz samochód, jakie masz plany, jak ociekasz zajebistością. A co, niech wie! Nie jest tak? No wiadome, że jest. Musisz tylko umiejętnie pokierować rozmową, tak, żeby mogła wtrącić jakieś trzy grosze, ale ogólnie aby temat nie schodził z Ciebie. Dlatego, że ona musi wiedzieć jak świetny jesteś pod wieloma względami, żeby miała o czym opowiadać przyjaciółkom.

13.

studio-660806_640

Zaproponuj jej seks. Do tego się przecież wszystko sprowadza i taki był cel. Po prostu, bez ogródek powiedz jej, że teraz możecie spędzić upojną noc. A jak się nie zgodzi? Zgodzi się na pewno, wierz mi jestem kobietą, jeżeli tylko będziesz postępował zgodnie ze wskazówkami wyżej, ona zrobi co tylko zechcesz. A po wszystkim powiedz jej, że się spieszysz, w łazience nie ma wody i , że delikatnie mówiąc powinna się ubrać i spadać.

14.

yzS7SdLJRRWKRPmVD0La_creditcard

Nie proponuj kolejnego spotkania. I pod żadnym pozorem nie mój jej, że to był miły wieczór. Zobaczysz będzie chciała więcej. Więcej Ciebie, Twojego zaangażowania, smsów, listów w butelce a przede wszystkim Twojego czasu. A Ty masz go zdecydowanie za mało dla siebie, a co dopiero dla jakiejś tam laski. Po prostu milcz. A jak ona się odezwie, odpowiadaj półsłówkami, tak żeby nie pomyślała sobie za dużo.


Tak sobie myślę, że może żyjąc w XXI wieku, gdzie kobiety są coraz bardziej wyzwolone, całkowicie niezależne i zdecydowanie bardziej zachowawcze. W świecie, w którym walczyłyśmy o równouprawnienie, ale w sprawach zawodowych a nie emocjonalnych i prywatnych. Wy, drodzy chłopcy jesteście zagubieni i nie wiecie co macie robić. Może nieumyślnie zostaliście przez nas przyzwyczajeni do łatwości i prostoty. A może my jako kobiety-matki nigdy nie odstawiłyśmy Was od smoczka i nie nauczyłyśmy zasad. Jakkolwiek by nie było, to musicie wiedzieć, że nie chodzi o to byście byli z nami na zawsze, nie chodzi o wiązanie się na całe życie, nie chodzi nawet o stabilne związki. Zależy nam tylko na tym, abyście zostawiali po sobie dobry smak, a nie zgagę, która jest uciążliwa. Tylko tyle.

1 117 Wyświetleń
Follow:

Homoseksualizm jest zły.

Czas czytania: 3 minuty

Dlatego, że jest chorobą. Mówią, że to wada genetyczna. Upośledzenie. I, że źle wpływa na psychikę. Ponieważ jest niezgodny z religią. Bo jest czymś nienormalnym. Niezgodnym z zasadami. To istna patologia. Ludzie przecież zostali „zaprogramowani” do popędu w kierunku płci przeciwnej.

To jest tak głupie, że aż śmieszne.


Ty pedale.

photo-1439003511744-2a0490ea0a88

Tak ty. Zwłaszcza pozbawiony tolerancji, dystansu, zrozumienia i pokory. Ty, który w swoim życiu kierujesz się zasadami, który twierdzisz, że jeśli żyjesz w większości to jesteś normalny. Ty, który chodzisz do kościoła i obudzony o każdej porze dnia i nocy potrafisz wyklepać dziesięć przykazań. „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” – pamiętasz takie? A pamiętasz jak się czułeś, kiedy ktoś cię nie akceptował, wyzywał, oceniał?

Tak blisko nam do nienawiści, faszyzmu i homofobii. Tak bardzo kolą nas w oczy odmienność, odwaga, upór. Tak łatwo nam wyśmiać, poniżyć i podeptać. Tak namiętnie wyznajemy wiarę w stereotypy, że zapominamy o najważniejszym czyli patrzeniu sercem.


Homoniewiadomo a heteroniewiadomo.

photo-1436262513933-a0b06755c784

Znam wiele heteroseksualnych par, które żyją w szczęśliwych związkach. Znam też mnóstwo takich, które tkwią w toksycznej klatce. W gronie moich bliskich znajomych jest również wiele par homoseksualnych, których związek nie różni się zupełnie niczym od standardowych par żyjących „po chrześcijańsku”. Znam wielkie miłości, pełne poświęcenia i radości z każdej chwili, których doświadczają dwaj mężczyźni. Znam też parę cudownych kobiet, które realizują się, wspierają i są wobec siebie pełne zrozumienia. Ostatnią rzeczą jaka przyszłaby mi na myśl jest jakakolwiek ingerencja w to szczęście.

Znam też parę mężczyzn w wieku 60+, którzy mają więcej energii, namiętności i radości życia niż nie jedna para heteroseksualna.

Zrozum wreszcie, że homoseksualizm to nie choroba lecz orientacja seksualna, z którą się rodzimy. Nie ma możliwości nikogo wyleczyć.


Dziecko? Po moim trupie.

baby-499976_1280

I znam też pary homoseksualne, które marzą o dziecku i możecie mnie spalić na stosie, ale nie widzę w tym nic złego i jestem przekonana, że będą genialnymi rodzicami.

Mówisz, że to nienaturalne i niestandardowe. A naturalnym jest, że dziecko wychowuje się w rodzinie patologicznej? Albo wychowuje go sama mama? Albo wychowuje się w domu dziecka? Świat nie jest czarno biały i wszystko zależy od sytuacji, w której się znajdziemy, dlatego nie powinniśmy zabraniać czegoś, co nie wiemy jak będzie działać. Skoro biedni ludzie mają szansę wychowania dzieci, to w czym gorsi są homoseksualiści mający ustabilizowane życie? I jeśli uważasz, że dzieci homoseksualistów będą homoseksualistami to pragnę zapytać czy według ciebie dzieci par heteroseksualnych na pewno będą heteroseksualne? I jakkolwiek by nie było, to wytłumacz mi co w tym złego?

Jeżeli boli cię para dwóch facetów całujących się na ulicy. Jeżeli dwie kobiety trzymające się za ręce, to coś obleśnego. To musisz wiedzieć, że to ty masz z tym problem, nie oni. A jeżeli masz z tym problem, to znaczy, że to ty powinieneś się leczyć, a nie oni.

O tym czy ludzie duzi są czy mali niekoniecznie decyduje wiek. Koniecznie obejrzyj ten film:

 * mała dziewczynka w zielonej bluzce mogłaby być moją córką 😉

14 782 Wyświetleń
Follow:

Byliśmy dziećmi, które wychowała ulica.

Czas czytania: 5 minuty

Nie wychowaliśmy się w rodzinach szlacheckich. Nie obcowaliśmy ze sztuką. Nie podróżowaliśmy. Nie jedliśmy wykwintnych potraw. Nie słuchaliśmy dobrej muzyki. Nie uczyliśmy się grać na instrumentach. Nie myśleliśmy o konsekwencjach. Nie oglądaliśmy ambitnych filmów. Nie czytaliśmy książek. Nie mieliśmy zegarków, a jedynym co wyznaczało czas był obiad. Nie mieliśmy telefonów komórkowych, a jedynym co łączyło nas ze światem był rozmowa, ewentualnie krzyk mamy. Nie mieliśmy komputerów, a jedynym co dawało rozrywkę była zabawa z kumplem. Nie zwracaliśmy uwagi na ubiór, bo nikt według niego nas nie oceniał. Nie wiedzieliśmy, że istnieje jakiś świat poza tym między blokowiskami, w piwnicach i na ławkach. Jak na tym wyszliśmy? Pewnie tak samo jak dzieci, które robiły bardziej ambitne rzeczy, ale w odróżnieniu od nich szybko nauczyliśmy się, że trzeba być twardym, dowiedzieliśmy się jak to jest, gdy w ciągu minuty zmienia się świat, a przede wszystkim, że nie chcemy tak żyć.


Idę na pole

cc304897-f25e-4be9-b0db-3039d3f2a57a

Bo my chodziliśmy na pole. Zaczęło się niewinnie od grzebania patykiem w ziemi. Później była gra w króla, w gumę, w klasy, w berka i podchody. Ilość siniaków i zadrapań decydowała o tym jak jesteś silny. Kiedy miałeś 5 zł byłeś królem na osiedlu. Jedliśmy niezdrowe słodycze i rakotwórcze chipsy. Nie oglądaliśmy telewizji bo była nudna. Zbieraliśmy karteczki, pokemony i dunkin shockys. Nie lubiliśmy chodzić do szkoły, bo nie widzieliśmy jej celu. Biegaliśmy po piwnicach z jednego bloku do drugiego. Turlaliśmy się z górek bez obawy, że zrobimy sobie krzywdę. Graliśmy w wyliczanki, jeździliśmy na rowerach. Piliśmy herbatę z łyżeczką. Upadaliśmy i wstawaliśmy jakby nic się nie stało. Dostawaliśmy klapsy i pasy. Budowaliśmy bazy, które były naszym drugim domem. Rozmawialiśmy z nieznajomymi i nikt nie widział w tym nic złego. Nie wiedzieliśmy, że istnieje coś takiego jak ADHD, a im dziecko było bardziej energiczne tym lepiej. Byliśmy przekonani, że urodziliśmy się i umrzemy w tych blokach. Bo tam było nam dobrze.


Będę późno

12

Co to znaczy późno? Za każdym razem pytała mama, jakby kiedykolwiek miała nadzieje, że określimy konkretny czas. Im byliśmy więksi, tym bardziej chcieliśmy być dorośli. Mieliśmy wolność i niezależność ale łapczywie chcieliśmy jej jeszcze więcej. Starsi, nawet o parę lat bardzo nam imponowali, to od nich zależała akceptacja ulicy. To oni wprowadzali nas w brutalny świat. Walki klubów, ostrza noża, narkotyki, alkohol i nielegalne przechadzki po dachach. Musiałeś być wyjątkowo silny i szybko nauczyć się zasad, które były jak dziesięć przykazań. Po pierwsze: nie sprzedawaj, to znaczy nie kabluj, nie skarż, nie obgaduj. Ani do rodziców, ani tym bardziej na policje. Słabe? Nie sądzę. A w pracy? Kablujesz na innych? Nie ładnie, nie przechodziło na ulicy i nie przechodzi w dorosłym życiu. Po drugie: nie bądź przerzutem i pamiętaj na jakim osiedlu się wychowałeś. A to nie tak, że bądź wierny firmie i ludziom dla których pracujesz? Po trzecie: nie kradnij. Nie twoje nie ruszaj. Chyba proste. Po czwarte: musisz wiedzieć jaką pozycję zajmujesz, na ulicy nie łatwo o awans. Czyli nie wychodź przed szereg, nie bądź nadgorliwy. Po piąte: pomagaj słabszym i nie oceniaj innych. Aż dziwne ale tak było. Po szóste: pieniądze nie mają znaczenia. Raz stawiasz ty, raz ja. Jak nie masz ty, to mam ja. Po siódme: jak jeden mówi, to drugi słucha. Czy to nie tak jak powinno być w życiu? Po ósme: dziel się, nie bądź samolubny. Zarówno jeżeli chodzi o chipsy, jak i o inne rzeczy. Po dziewiąte: nie zdradzaj. Dziewczyna kumpla jest nietykalna. Po dziesiąte: szanuj matkę i ojca. Dzięki nim żyjesz.

Nie ważne czy jesteś kobietą czy facetem, zasady obowiązują bez względu na płeć. Nie miało znaczenia to, że byłam jedną z niewielu dziewczyn akceptowanych na ulicy. Zasłużyć musiałam sobie jak każdy.

Wiedzieliśmy jak dostać się na dach, jak to jest gdy mama kumpla popełnia samobójstwo, ile kosztuje paczka fajek i tanie wino, jak to jest jeździć bez prawka, robić bączki na sufitach oraz kto, za co, dlaczego i jak było w więzieniu. Jak to jest się bać, jak szybko się ucieka i jak nie robić żeby przetrwać. Bo ulica była dżunglą. Albo byłeś podróżnikiem, który uczy się zarówno na swoich jak i na cudzych błędach, albo musiałeś zginąć. Bowiem były błędy, których po pierwsze się nie wybacza, a po drugie kończysz przez nie źle. Nie byliśmy dorośli, byliśmy głupi, ale wtedy mieliśmy prawo być.


Muszę wracać

8442621985_f88ae72aec_z

Co ty, nie bądź frajerem! Frajer to ten, który nie trzyma się zasad, ale i ten, który odchodzi. Jedak, kiedy wsiąkasz w ulicę i stajesz się jej częścią przestajesz widzieć inny świat. A my zaczęliśmy dostrzegać inny świat, który pokazywała nam szkoła. Jakaś muzyka, jakiś teatr, jakaś sztuka, jakaś biologia i geografia. Chcieliśmy spróbować więcej, mieliśmy niedosyt. Z jednej strony nie wyobrażaliśmy sobie innego życia, a z drugiej wiedzieliśmy jak skończy się nasze jeśli będziemy chcieli przy tym trwać. Pośrednio lub bezpośrednio spróbowaliśmy już wszystkiego co dało nam osiedle, mogło się to tylko skończyć niebezpieczeństwem, które jednym dawało frajdę i adrenalinę, a innych nudziło i powodowało strach. Jednak zarówno jedni, jak i drudzy wiedzieli czego nie chcą. I w pewnym momencie każdy musiał odejść, albo w ogóle z tego świata, albo skończył w kryminale, albo założył rodzinę i ledwo wiąże koniec z końcem, albo jak my postanowił coś zmienić i zacząć od nowa. Zniknęły twarze, popsuły się ciała, zmieniły umysły i wnętrza, w co poniektórych pozostały tylko zasady, które przydają się do dziś.


mm

Wszechstronne dzieci, pełne talentów i umiejętności. Mądre i dojrzałe. Oczytane i osłuchane. Dzieci pozbawione wszelkich niebezpieczeństw, nie popełniające błędów i nie wiedzące co to strach. To nie zawsze fajni i odpowiedzialni dorośli. I nie zawsze dzieci z warszawskiej Pragi, krakowskiej Nowej huty czy szczecińskiego Niebuszewa to źli dorośli.

Bo może moje „po piąte” wyuczone od dzieciaka powinno być jedną z zasad, których dzisiejsi rodzice uczą swoje dzieci.

1 504 Wyświetleń
Follow: