Podobno jak się chcę rozśmieszyć Pana Boga to powinno się opowiedzieć mu o swoich planach. Dodam od siebie, że jak się chcę go rozczarować, to żyje się z dnia na dzień.
A po cholerę mi to?
Nie po co, tylko jaki – powinno brzmieć pytanie. Właściwy plan powinien zawierać informacje, co, kiedy, gdzie i w jakiej kolejności powinno być wykonane. Tworząc plan, tworzymy wizję tego, co chcemy osiągnąć. Dziś, jutro, za rok, za 5 lat, do trzydziestki, do pięćdziesiątki, do końca życia. Jeśli nie mamy planu, to naszym życiem rządzi przypadek i przypadkowi ludzie. A czy powierzyłbyś swoje życie przypadkowemu przechodniowi? Wydaje mi się, że Ty sam zamierzasz decydować o swoim życiu. I nawet jeśli tkwisz w stanie przypadkowości, to chcesz się z niego wydostać. Czyż nie? (Bo jeśli nie, to nie czytaj dalej)
Udowodnione jest, że ludzie, którzy osiągnęli sukces, wiedzieli czego chcą i dążyli do tego dzień po dniu. Wiadome, że samymi chęciami nigdzie nie dojdziemy. Naturalnie potrzebne jest pozytywne nastawienie, entuzjazm, cierpliwość i wiara w siebie, ale aby naprawdę osiągać swoje cele, trzeba budować plan i go realizować. Ludzie, którzy planują przede wszystkim wiedzą dokąd zmierzają. Nie sztuką jest wiedzieć, że chcę się jechać w podróż, istotą jest wiedzieć gdzie. Bo przecież ciepłe kraje to Bułgaria i ciepłe kraje to Meksyk. A mi się wydaje, że ludzie nie zastanawiają się nad tym gdzie, ale aby było ciepło i abym wypoczął. Nie sztuką jest też zostać biznesmenem, ale sztuką jest wiedzieć jakim biznesmenem chcę być. Bo to od Ciebie zależy, czy będziesz miał najlepszy sklep z ciuchami, taki z którego ludzie będą wychodzić z uśmiechem, który będzie dawał Ci satysfakcję czy otworzysz budkę z używanymi ciuchami, w której pracują Panie mającego wszystkiego dość, a Ty ledwo wiążesz koniec z końcem. Musisz wiedzieć jaki jest Twój cel, nawet jeśli on wydaje się być najbardziej odległy na świecie. Nawet jeśli masz 158 cm wzrostu, a postanowisz być modelką i to będzie Twój cel, i będziesz w tym wytrwała, i każdego dnia będziesz zapisywać swoje małe kroki w dążeniu do niego – obiecuje Ci, że będziesz modelką. Ludzie, którzy planują wiedzą też, jakie robią postępy na drodze do swoich celów. Kiedy, zdecydowałam pracować przy filmach, byłam być może w tym miejscu, w którym Ty jesteś teraz. Miałam nic. Żadnego doświadczenia, żadnych znajomości, mama pielęgniarka, tata suwnicowy. Dlatego poszłam do szkoły, i tam poza teorią nadal miałam nic. I to nic towarzyszyło mi przez cały czas, w żaden sposób nie umiałam go wypełnić. Ale wiedziałam już jaki mam cel, zapisałam go na kartce, na którą codziennie patrzyłam, a tam pisało: „Jestem najlepszym kierownikiem produkcji filmowej i telewizyjnej”. Strasznie mnie ta kartka wkurzała, bo przecież kim ja byłam? Co ja w ogóle wiedziałam o produkcji? Kto dał mi prawo się tak nazywać? I zrobiłam swoją etiudę. Właściwie miałam już coś, ale to nadal było nic. Później wymyśliłam sobie, że będę pisała do różnych ludzi z branży filmowej wiadomości: „Cześć, jestem Kasia i chętnie pomogę” (wysłałam ich dokładnie 146) . Pomoc za darmo hmm coś mi tu śmierdzi, pomyślało 90% ludzi i nie odpisało na moje wiadomości. 5% odpisało coś w stylu sorry ale mamy już komplet. 4% shejtowało mnie mówiąc idź szukać szczęścia gdzie indziej. A 1% ludzi odpisywało spoko wpadnij na plan. I wpadałam, zapisując każdy plan, jako kolejny postęp w drodze do celu. Ludzie, którzy planują mają przed oczyma jasną wizję celów, stanowiących kamienie milowe do sukcesu. Mój tata do znudzenia powtarzał mi zawsze, żebym przed snem wizualizowała coś czego bardzo bym chciała. Myślicie, że to proste? Do dziś tego nie umiem. Ale opowiem Wam inną historię. Jest taka dziewczyna, która pojawiła się na mojej drodze na pewno nie przez przypadek. Dziewczyna, która jest mi bliższa niż nie jedna osoba, którą spotykam codziennie. Dziewczyna, która daję energię. Dziewczyna, która jest silniejsza niż myślałam. Dziewczyna, która każdego dnia musi się zastanawiać co może, a czego nie może zjeść. Dziewczyna, która realizując swoje pasje, ryzykuje własnym życiem. Ta dziewczyna pewnego dnia musiała wyjechać do Łodzi i tam zamieszkać. Jednak, wymyśliła sobie, z wizualizowała miejsce, mieszkanie w którym będzie jej się dobrze żyło. Miała być zielona kanapa, ceglana ściana i parę innych drobiazgów, które sobie wyobraziła. I niech mi ktoś wytłumaczy, niech mi ktoś to wyjaśni, niech sprowadzi mnie na ziemię ale do cholery ona przyjechała do Łodzi i pierwsze mieszkanie, które obejrzała miało zieloną kanapę, ceglaną ścianę i wszystkie szczegóły, które chciała mieć. True story! Ta historia wiąże się też z czwartą zasadą. Ludzie, którzy planują godzą się na zapłacenie ceny za osiągnięcie celu. Bo musicie wiedzieć, że osiągnięcie celu to nie jazda rowerem z górki, tylko ciągłe wyrzeczenia. Wiecie, kiedy ostatnio byłam na imprezie? Chyba własnej urodzinowej. Trzeba odnaleźć równowagę i przygotować się na podjęcie trudnych decyzji. Czasem siedzenie nad montowaniem materiału, wydaje się być nudniejsze niż wyjście do kina z przyjaciółmi. Jednak musisz nauczyć się wybierać pomiędzy tym, co jest drogą do celu, a tym co w tej chwili daję Ci przyjemność. Oczywiście, że to smutne, ponieważ to przyjaciele będą przy Tobie w najtrudniejszych chwilach, a nie Adobe Premiere, ale życie to sztuka podejmowania wyborów, nie zawsze są one dobre dziś, ale mogą się okazać dobre jutro. Przy okazji czytania książki Tomka Tomczyka „Bloger – poradnik dla blogerów” przekonałam się, że to ma sens. Tomek piszę:
„(…) Jednak wśród tych wszystkich wad, jakie posiadam, mam też jedną zaletę.
– Raz mi zaimponowałeś – powiedział mi kilka miesięcy temu znajomy – Pamiętasz, jak kilka tygodni temu jedliśmy kolację w jakiejś restauracji? Mieliśmy gdzieś jeszcze iść, chyba na jakąś imprezę, ale ty powiedziałeś, że nie idziesz, bo musisz napisać tekst na bloga.
– Tak było. Co w tym dziwnego? – zapytałem.
– Dziwne było to, że musisz. Ja nigdy nie muszę. Jak mam coś innego do roboty, to olewam pisanie. Wtedy zrozumiałem, że bardzo poważnie podchodzisz do tego, co robisz.
W rzeczy samej. Wspominałem już, że w ciągu siedmiu lat pisania bloga miałem tylko jeden dzień urlopu.”
Tomek jest teraz ikoną blogosfery, wyznacznikiem trendów i autorem jednego z najlepszych blogów w Polsce. Może dlatego, że wtedy nie zdecydował się pójść na imprezę, a może dlatego, że dokładnie wiedział jaki ma cel?
Spróbuj
Planowanie stanowi pomost pomiędzy marzeniami, a ich urzeczywistnieniem. Jednak jeżeli chcemy osiągać „duże cele”, musimy zacząć od mały celów i konsekwentnie je realizować. Zawrzyjmy pakt. Wchodzisz? Daj mi szansę i spróbuj narzucić sobie dyscyplinę. Jeśli okażę się, że to bezsensowne zajęcie i że na to „bzdurne” planowanie tracisz tylko czas (a uwierz mi codziennie tracisz go dużo więcej) i po roku nic się nie zmieni, to ja Ci oddam kasę za ten kalendarz. Umowa stoi? Zaczynamy?
1. Kup kalendarz. To nic, że jest połowa roku, ma to być przecież lepsza połowa roku. Może być też zeszyt, w którym wpiszesz daty od dziś do końca roku. A jeśli po prostu już go masz to otwórz.
Teraz nanieś na niego wszystkie zajęcia, wykłady, godziny pracy, które już masz zaplanowane. Łącznie z lekcjami języka, wyjściami ze znajomymi czy pobytem na siłowni. Następnie zapisz wszystkie codzienne czynności, które będą się powtarzały do końca życia tj. spanie, jedzenie, mycie zębów (trzeba myć zęby 😉 ) itp.
2. Uwzględnij czas na załatwianie spraw i zakupy.
Chodzi mi o czynności formalne powtarzające się co jakiś czas np. opłata za internet, studia czy telefon. Następnie wyznacz czas przeznaczony na zakupy, uwzględniając stanie w kolejce czy dojazd.
3. Teraz wypisz wszystkie zaplanowane już rozrywki i przyjemności.
Każdy musi mieć czas na odpoczynek, dzięki temu stajemy się twórczy, mamy nowe pomysły i idee. Przestrzegam jednak, że nie chodzi o bierne leżenie. Polecam spacer, wypad na miasto, wieczorne wyjście do kina czy poranne bieganie. Zapisz.
4. Ustal sobie realistyczne cele.
Powinieneś ustalić sobie rzeczywiste, w przybliżeniu oczywiście przedziały czasowe niezbędne do wykonania poszczególnych czynności. Ja jestem obecnie w trakcie pisania pracy licencjackiej, każdy etap, film do obejrzenia, krótką recenzję mam zaplanowaną w konkretny dzień. Trzymając się ściśle terminów, nie odkładając nic na później, nie ma takiej siły, żeby się nie udało.
5. Wiem, czego chcę.
Deadline. Moje ulubione zapożyczenie z angielskiego. Chcę kupić rower i zacząć jeździć – to nic nie znaczy, bo możesz to zrealizować jutro i za dziesięć lat. Ale jeśli będziesz musiał odpowiedzieć sobie na pytanie: do kiedy kupię rower? Hm do końca czerwca, to sytuacja się zmienia. Od teraz masz wobec siebie zobowiązanie. I rozliczasz sam siebie. Wiadomo, że nic się nie stanie jak nie zaczniesz jeździć na rowerze do końca czerwca, ale skoro nie jesteś w stanie dotrzymać takiej drobnostki, to jak chcesz osiągnąć większe cele?
Cel: Rower.
Kiedy: Do 30.06.2015 r.
Wyrzeczenia: Ograniczam zakup papierosów i kawy w automacie tj. 20 zł dziennie, przez trzydzieści dni co daje 600 zł.
Postępy: Pójście do sklepu i obejrzenie roweru. Poszukanie rowerów w internecie. Poznanie ceny roweru. Zapisywanie codziennych oszczędności.
Wizja: Jeżdżę na tym konkretnym rowerze, w tym konkretnym miejscu.
6. Tyle ogółu, teraz rzeczywistość.
Jasne, że niektórych rzeczy nie da się zaplanować. Dlatego każda kartka powinna być jednym dniem. A kartka z dniem jutrzejszym uzupełniana powinna być dzisiaj. Wszystko szybko się zmienia, bywają różne wypadki, zmiany, nieoczekiwane spotkania, ważne jest jednak aby być cierpliwym i konsekwentnym. Wpisywać dokładnie wszystko, bez tłumaczenia się, że nie miałem czasu. Pamiętaj też, że plan może się rozsypać, zmienić ale Ty za to nie odpowiadasz i nie jest to regułą, zdarza się raz na jakiś czas. Warto jednak zaplanować i wiedzieć co, gdzie i jak przełożyć niż nie planować, zapominać i tracić czas. Do dzieła!
Nic tak nie mobilizuje człowieka, jak świadomość, że powoli osiąga to, co zaplanował. Mały sukces wzmacnia o wiele bardziej niż kilogram witamin. Nie odkładaj czynności, które masz wykonać, na później, bo ci to wejdzie w krew i w ten sposób zaprzepaścisz wiele życiowych szans. Nikim przecież nikt nie chcę zostać. Wiecie dlaczego ludzie biorą rzeczy na raty? Bo lubią, kiedy duża kwota rozkłada się na mniejsze, dlatego, że wtedy mają świadomość, że ich na coś stać. Nie mają 3000 zł na telewizor od razu, ale jeśli to ma być 300 zł miesięcznie przez rok, stają się w pięć minut posiadaczami najnowszego telewizora. Tak samo jest z celami, może nie stać nas na realizację dużego celu teraz, ale jeśli rozłożymy go na mniejsze czynności wykonywane w ciągu roku, okazuje się, że się da. Cel ma jeszcze jedną zaletę, dodatkowo nas kształtuje, daje satysfakcję, szczęście, podnosi naszą wartość, dodaje sił i uczy cierpliwości.
Tak więc: cel, pal!
Hejka! Mocny wpis, daje kopa! Właśnie o to chodziło, podoba mi się. O, może chcesz mój blog zobaczyć? Dopiero powstał. Tematyka: magia ;). czarodziejka-naturalnie.blogspot.com.