Fundujemy sobie to codziennie. Boimy się umierać, ale sami skracamy sobie życie. Nie wyobrażamy sobie chorować, ale sami przyczyniamy się do rozwoju choroby. Biegniemy wciąż nie wiemy po co. Denerwujemy się rzeczami, na które nie mamy wpływu. A to wszystko dlatego, że nikt nie nauczył nas żyć tu i teraz oraz przyjmować tego, co daje nam los. Zawsze jest nam mało i zawsze obawiamy się straty, niepowodzenia, odrzucenia czy opinii innych. Życie w systemie wymaga od nas ciągłej uwagi, poświęcenia i energii. Kiedy jesteś ambitny, wciąż udowadniasz wszystkim wokół, że nie spieprzysz sprawy. Jak jesteś leniwy, wpadasz w pułapkę bezcelowości istnienia. A najwięcej jest tych, którzy w ogóle nie wiedzą czego chcą, narzekając na świat i ludzi nie mają pojęcia o tym, że niszczą swój układ immunologiczny. Zatrzymaj się na chwilę i uspokój, bo nie ma ludzi idealnych, a jak to mówi moja mama: niezastąpieni są na cmentarzach.
Jakiś miesiąc temu mój organizm zaczął krzyczeć: ej co ty robisz? ile chcesz tak pociągnąć? Pracowałam kilkanaście godzin dziennie, umysłowo i fizycznie. Bez jedzenia, bez snu, bez rozrywki, bez Boga i bez wytchnienia. Pragnęłam sobie i innym udowodnić, że jestem ambitna, że dam radę. Myślałam wtedy, że chociażbym miała paść z wyczerpania i stresu, to nikt nigdy nie powie, że byłam leniwa, niepracowita, nierzetelna i słaba. Tak chciałam aby mówili i myśleli o mnie na pogrzebie. Póki nie dotarłam do tego, że gówno mnie obchodzi, co ktoś będzie mówił na moim pogrzebie, skoro już mnie nie będzie.
NIE POZWÓL ZROBIĆ SOBIE KRZYWDY
Uczą nas w szkołach kim był Mieszko I i jak wyciągać pierwiastki. Uczą nas tablicy Mendelejewa i jak korzystać z map. Wiemy czym jest zasada dynamiki i jak porozumieć się w obcym języku. To wszystko jest ważne i przydatne, ale brakuje miejsca i czasu w naszej edukacji na korzystanie z tych dobrodziejstw. Od najmłodszy lat bowiem uczymy się rywalizacji i stresu z nią związanego. Walczymy nie tylko z innymi, ale i ze sobą. Są nam stawiane wysokie poprzeczki i wiązane z nami wielkie plany. Nie wolno nam być słabym czy mniej zdolnym. Bo od razu słyszymy jak porównuje się nas do innych i zarzuca lenistwo. Bo skoro Basia, która chodzi z tobą do klasy może, to czemu ty nie. Moi rodzice mieli wobec mnie duże oczekiwania, w końcu jestem ich jedynym zdrowym dzieckiem. Takie zawsze miałam poczucie. Jednak moi rodzice dali mi również swobodę działania i ogromne wsparcie. Zawsze pozwalali mi popełniać błędy i uczyli wyciągać wnioski. O wszystkim ze mną rozmawiali, nic nie narzucając. W naszym domu żyje się zawsze tu i teraz, nigdy jutro i kiedyś. Pewnie to dlatego, że każdy dzień przynosił nam coś innego, bowiem autyzm będący w naszym domu nie pozwalał zaplanować kolejnego dnia – musieliśmy być przygotowani na wszystko. A to wszystko było zawsze chwilą i cieszeniem się nią w tym momencie. Choroba mojego brata zabrała naszej rodzinie bardzo dużo, ale myślę, że tak samo dużo nam dała. Najwięcej to, żeby nie przejmować się drobiazgami i, że z każdej sytuacji jest wyjście. Według mnie są dwa rodzaje stresu: mobilizujący i destrukcyjny.
Mobilizujący to taki napędzający do działania, dodający siły i otwierający umysł na zmiany. Destrukcyjny to ten, kiedy zamykamy się w sobie, nie potrafimy rozwiązać problemu i napędzamy się negatywnie. On powoduje spustoszenie w naszym organizmie, wyniszcza nas, choć w pierwszej chwili ani tego nie czujemy, ani nie dostrzegamy.
NAUCZ SIĘ ŻYĆ ZE STRESEM
Dlatego, że nie istnieje życie bez stresu i tak, bo można się tego nauczyć, tak jak geometrii czy ortografii. Psycholodzy wyróżniają trzy typy ludzi, którzy się stresują. Grupa A i C nie radzi sobie ze stresem i doprowadza swój organizm do spustoszenia. Grupa B natomiast to ludzie, od których 'stresowania’ trzeba się nauczyć.
A – Wzór zachowania A to osoby skrajnie rywalizujące, walczące o osiągnięcia, tłumiące agresywne uczucia, pobudliwe, nadmiernie czujne, ciągle w pośpiechu, niecierpliwe, wybuchowe, z dużym napięciem twarzy, poczuciem presji czasu i nadmiernej odpowiedzialności. Ze stresem radzą sobie często poprzez używki. Ten wzór jest szczególnie związany z chorobą niedokrwienną serca.
B – ten typ to osoby najlepiej sobie radzące ze stresem. To ludzie, którzy potrafią wypoczywać, obniżać napięcie i we właściwym momencie zwolnić tempo życia. Dla tych osób sytuacje stresowe są mniej niebezpieczne niż dla typów A i C – dodaje psycholog.
C – Z kolei typ C jest bardziej narażony na nowotwory. – Wzór zachowania C charakteryzuje się konwencjonalnością, spokojem, bezradnością, skłonnością do depresji. Takie osoby mają tendencje do wypierania emocji na sytuacje stresowe, pesymistycznego stylu oceny i wyjaśniania zdarzeń. Często doświadczały sytuacji straty. Uczucia przygnębienia i bezradności negatywnie wpływają na układ odpornościowy, co skutkuje osłabieniem zwalczania komórek nowotworowych – tłumaczy Sandra Nowacka-Jaskólska.
źródło: WP ZDROWIE
A ty jakim typem jesteś?
ŻYCIE JEST NAJWAŻNIEJSZE
Ze wszystkich sytuacji jest wyjście. Długi, rozstania, agresja, nie zdane egzaminy, utrata pracy, choroba czy śmierć najbliższych. Wszystkie te sytuacje powinniśmy traktować jako wyzwania, jako coś co miało się wydarzyć, jako zmianę na lepsze, jako kop do dalszego działania, jako jakiś komunikat od świata, który ma nas czegoś nauczyć. Nie ma, powtarzam, nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać. U mnie w domu, zawsze dużo mówi się o problemach, radzi się jak z nich wyjść, analizuje i rozkłada na czynniki pierwsze. Mam to ogromne szczęście, że mam wspierającą rodzinę, wielu ludzi nie ma, ale w życiu każdego z nas są osoby, które mamy blisko siebie. W końcu żyjemy w XXI wieku, mamy tysiące znajomych na facebooku, nie bójmy się prosić o pomoc, nie bójmy się wyrzucać z siebie tego, co w nas siedzi, nie bójmy się radzić, nie bójmy się pokazać słabości. Jestem przekonana, że znajomy znajomego kiedyś miał taki problem i jest w stanie doradzić nam co zrobić. Nie bójmy się krzyczeć do wszystkich: jestem w kropce i nie wiem jak z niej wyjść! Bo odkąd pierwszy człowiek postawił nogę na ziemi minęło sporo czasu i uwierz mi nie ma wyjątkowych sytuacji czy problemów, które nie spotkały innego człowieka. Wszyscy coś tracimy, coś zawalamy, popełniamy błędy, wychodzimy na głupców i w pewnym momencie życia nie wiemy jak sobie z tym wszystkim poradzić. Po to są inni ludzie w naszym życiu aby wesprzeć, wskazać drogę i pomóc poukładać wszystko od nowa. Nie chowajmy w sobie problemów, nie chomikujmy stresu, nie uciekajmy od trudnych sytuacji – po prostu mówmy o tym.
SIŁA SPOKOJU
Są jednak takie ciosy, które wymierza nam los, kiedy przestajemy myśleć racjonalnie, wpadamy w panikę nie widząc światełka w tunelu. Sama mam wiele takich sytuacji, mniejszych, większych. Zaczynam szybciej oddychać, panikuje i jestem przekonana, że świat legł w gruzach. Mniejsze to takie, kiedy w pracy lub w życiu zdarzy mi się czegoś nie dopilnować, coś nie pójdzie po mojej myśli, czegoś nie umiem, na coś jestem za słaba. Większe to te kiedy dowiaduje się, że ktoś znajomy zmarł, zachorował albo mój brat jest w takim stanie, że nikt nie ma możliwości mu pomóc. Wtedy tracę nad sobą panowanie, jednak jakiś czas temu znalazłam na to rozwiązanie, którym się z Wami dzielę. Mianowicie niebieska bransoletka na mojej prawej dłoni.
Kiedy pojawia się w moim życiu sytuacja stresowa ten cienki rzemyk przypomina mi o tym, żebym wzięła cztery oddechy, powiedziała do siebie 'spokojnie’ i jeszcze raz przemyślała sprawę. Daje mi ona wielkie poczucie bezpieczeństwa, życia tu i teraz, przyjmowania tego co mnie spotyka i przypomina o tym, że jeśli nie mam na coś wpływu nie mogę się tym przejmować. Możesz ją kupić, zrobić samemu (jak ja), albo poprosić mnie o taką samą – chętnie dam w prezencie 🙂
Zawsze jest moment, w którym możesz coś zmienić, ulepszyć swoje życie, pomóc innym. Zrób to jednak teraz. Bo jak nie teraz, to kiedy?
PS: zrobiłam tatuaż symbolizujący mój sposób życia, czyli wszystko, co dajesz innym wraca. Jak wam się podoba?