Możesz rzucić we mnie kamieniem, możesz obrażać, przejść obojętnie albo posłuchać.
Byłam ostatnio w kościele. Tak, zdarza mi się chodzić do kościoła. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że lubię tam chodzić. Nie tylko w niedzielę i święta. Msza była bardzo interesująca, w trakcie kazania ksiądz na rzutniku puszczał filmy z youtuba i analizował obrazy. Mało tego na początku mszy zapytał ludzi czemu ubierają się na szaro i dlaczego są tacy smutni. Pomyślałam: „Stary! Masz rację!“, bo miał rację, kiedy rozejrzałam się wokół, byli tam zniesmaczeni ludzi w szarych płaszczach, czarnych butach i ciemnych czapkach. Na mszy wspomniał też, że możemy dać na ofiarę, ale możemy też podzielić się pieniędzmi z potrzebującymi: „(…) tylko pomagajcie sobie, bo pieniędzy nie zabierzecie do grobu“.
Moja mama powtarza mi zawsze, że to nieprawda, że na świecie nie ma sprawiedliwości – wszyscy przecież pójdziemy do jednej ziemi. Ładni i brzydcy, bogaci i biedni, zdrowi i chorzy. To jest dopiero sprawiedliwość. Dlatego, kiedy następnym razem pomyślicie, że nie ma sprawiedliwości na świecie, że jeden ma kilka willi i parę samochodów, a Wy wynajmujecie mieszkanie i spłacacie długi przypomnijcie sobie słowa mojej mamy: „każdy z nas będzie leżał w tej samej ziemi”. Może to smutne i powiem szczerze, że chciałabym aby było inaczej, dlatego życzę sobie aby po śmierci następowała reinkarnacja. Ale taka sprawiedliwa, żeby biedni mogli poczuć się bogaci, a bogaci biedni i tak w kółko. Abyśmy mogli swoją dobrocią pracować na kolejne życie w innym wymiarze. I znów sprawiedliwością jest, że nikt z nas nie wie, co będzie i jak będzie, ale jakkolwiek, by nie było, bycie dobrym człowiekiem nigdy nie zaszkodzi, a jeśli pomoże to 1:0 dla Ciebie.
Wracając do meritum, tak jestem wierząca. Dlatego, że jak coś zgubię to mój znajomy św. Antoni skutecznie pomaga mi tego szukać, kiedy mam problem w urzędzie mój kumpel św. Ekspedykt rozwiązuje każdą sprawę, a gdy wiem, że nic się nie da zrobić przyjaciółka św. Rita dokonuje rzeczy niemożliwych. Dodatkowo św. Krzysztof jedzie ze mną w każdą podróż i wie, kiedy przycisnąć moją nogę w pedał hamulca. Święty Juda Tadeusz to dopiero przyjaciel, jest ze mną zawsze, razem pokonujemy problemy finansowe, zawsze znajduje kasę, kiedy jest mi potrzebna. Możesz powiedzieć, że jestem szalona, ale w tym szaleństwie jest reguła, bo czego mam się bać, skoro mam takie plecy? 😉
Medytować, natomiast zaczęłam jakiś rok temu. Bardzo ciężko było mi się, wtedy skupić. W mojej głowie było milion myśli. Na początku chwile wyciszenia nic mi nie dawały, a na pewno nie dawały nic namacalnego, nic czego efekty mogłam zobaczyć czy poczuć. Chodziłam na grupowe medytacje, następnie starałam się powtarzać seanse w domu. Zaczęło się od wygodnej pozycji, relaksacyjnej muzyki i liczenia do 10. Trwało to około piętnastu minut dziennie. A mi wydawało się, że tracę mnóstwo czasu, który mogłabym przecież wykorzystać bardziej produktywnie. Postanowiłam jednak nie rezygnować tak szybko mając świadomość, że robię dla siebie coś dobrego. Wreszcie robię coś dla siebie. Pewnego dnia przy którejś z kolei medytacji doznałam szoku nie mogąc ruszyć się z łóżka. Poczułam, że nie mam nóg, że ich nie czuje, nie mogę nimi ruszyć, nie potrafię zgiąć nogi. Trwało to chwilę, dopóki nie zmusiłam się do wstania i upadłam bezwładnie na ziemię powstrzymując się rękami. Czucie powoli wracało, natomiast mój strach się pogłębiał. Poczułam przez chwilę jak to jest nie mieć nóg i zaczęłam dziękować Bogu, że mam nogi. Natychmiast wyszłam z domu pobiegać. Mogłam biegać, skakać, jeździć na rowerze. Możecie się śmiać, ale ja zaczęłam doceniać to , że mam nogi. Pomyślałam wtedy , że medytacja to genialna sprawa, nie dość, że oczyszczam swój umysł, nabieram nowych sił to jeszcze mogę docenić coś czego nie zauważam w codziennym życiu. To było kilka miesięcy temu, od tego czasu medytuje regularnie. Moja ulubiona medytacja to Metta polegająca na miłości wszystkie co nas otacza. Zarówno przyjaciół, ludzi neutralnych jak i wrogów. Genialna sprawa.
Dla mnie możesz wierzyć w co tylko chcesz, nawet w ludka spaghetti, ale na Boga wierz w coś dlatego , że jest łatwiej. Wystarczy, że życie codzienne jest trudne, po co komplikować sobie życie duchowe?