Cytat w tytule to słowa Umberto Eco – włoskiego filozofa i pisarza, użyłam ich bo się z nimi zgadzam, choć ja dodatkowo mam wrażenie, że czytając równocześnie żyje się w dwóch światach. Jeden to ten realny, drugi to ten zbudowany przez wyobraźnie przy okazji czytania. W 2015 roku przeczytałam 11 książek i jest mi wstyd. Porównując moje czytanie z oglądaniem filmów ta ilość nie jest ani zawrotna, ani przyprawiająca o dumę. Dlatego w 2016 roku mam w planach przeczytać 24 książki. Dziś jednak chcę podzielić się opinią o książkach, które przeczytałam, może Was zainspiruje do przeczytania którejś pozycji.

„Nigdy nie jedz sam” Keith Ferrazzi
To książka, którą dostałam od przyjaciółki z liceum Madzi Olesiak. Najpierw mi ją poleciła, później okazało się, że książka w polskim tłumaczeniu jest wprost nieosiągalna. Dlatego Magda poruszyła niebo i ziemię, tak książka znalazła się w moich rękach. To dzieło nie tylko dla ludzi prowadzących lub pracujących w biznesie, ale książka dla każdego, kto chcę osiągnąć sukces. Sukces zarówno w pracy, jak i w kontaktach z ludźmi w codziennym życiu. Autor książki jest jednym z tych, który zaczynając od chłopca noszącego kije golfowe, swoją ciężką pracą i innowacyjnym podejściem do życia uzyskał nie tylko pozycje i ogromne pieniądze, ale szczęśliwe życie wśród przyjaciół. Keith nigdy nie zapominał o pokorze i zawsze pamiętał o ludziach, których poznawał na każdym stopniu kariery. To on uświadomił mi, że o tym jak jesteś wielki decyduje Twoje podejście do ludzi, którzy nic Ci nie mogą zagwarantować, załatwić i dać. Ta książka pokazała mi również jak ważne jest poznawanie ze sobą znajomych z różnych kręgów zainteresowań. I wreszcie, obalił tezę mamy, że nie należy rozmawiać przy jedzeniu. Jeśli masz zamiar odnieść sukces w swoim życiu, a nie wiesz jak, ta książka jest dla Ciebie.
„Pollywood” Andrzej Krakowski
Tę książkę dostałam na urodziny od Pawła Ngo – cóż innego mogłam dostać od filmowca, który tak dobrze mnie zna? „Pollywood” czytałam bardzo długo, bo kilka miesięcy. To nie jest książka z tych, które pochłania się jednym tchem. Trzeba się przy niej skupić, zwłaszcza jeżeli chce się coś z niej wyciągnąć dla siebie. Na pierwszej stronie Paweł napisał: „Dołóż swoje do Pollywood!” on wie, choć tą książką chciał mi dać do myślenia jak długa droga jeszcze przede mną. Książka dała mi niezwykłą wiedzę z zakresu filmu, o której ani nie uczyłam się na studiach, ani się o tym nie mówi. Mianowicie dowiedziałam się z niej, że kinematograf wynalazł Polak. Pierwsze kina zakładał Polak. Hollywood było od samego początku wypełnione zdolnymi, ambitnymi a przede wszystkim sprytnymi Polakami. Ich drogi jednak były bardzo wyboiste i pełne kłód. Byli oni niezwykłymi oszustami i bardzo często szli po trupach do celu. Niektórzy jednak uczciwie dochodzili do swojego. Każdy natomiast musiał zapłacić cenę, za miejsce w „bagienku” zwanym Hollywood. Jeśli jesteście pasjonatami kina, choć w minimalnym stopniu, to warto przeczytać to książkę.
„Praca nad filmem” Sidney Lumet
A tą książkę, jako jedną z niewielu w tym roku kupiłam sama. To biblia praktyków filmowych. Zabawna, autentyczna i uniwersalna, choć przedstawiająca pracę w amerykańskich warunkach. „Dwunastu gniewnych ludzi”, „Stracone lata”, „Werdykt” to tylko niektóre filmy Lumeta, które za kunszt i niezwykły zmysł reżyserski doceniane są na całym świecie. Książkę czyta się jednym tchem i w jeden wieczór (no może dwa). Z tej książki dowiesz się jak wygląda praca na planie, czym reżyser kieruje się przy wyborze scenariusza i doborze aktorów, jak wreszcie co czuje po premierze.
„Autobiografia: Krzysztof Kieślowski
To książka, która znów jak filmy towarzyszyła mi w związku z pisaniem pracy. „Autobiografia” to wywiad rzeka z reżyserem, ale i człowiekiem często nie sprawiedliwie ocenianym. Dowiesz się z niej jak wyglądało dzieciństwo wybitnego reżysera. Ile razy startował do Łódzkiej Szkoły Filmowej i jak bardzo nie chciał się tam dostać. Jakie filmy oglądał, z kim bawił się na podwórku i co dali mu rodzice. Jak zawsze walczył o swoje i jaką cenę zapłacił za spełnienie marzeń. To książka o trudzie życia i o tym jak poświęcenie dla pasji może fizycznie zniszczyć.
„Miliarderzy z przypadku” Bez Mezric
Na podstawie tej książki powstał film „The Social Network” reż. David Fincher i jestem z siebie dumna, bo najpierw przeczytałam książkę, a później obejrzałam film. Książka jednak wpadła mi w ręce przypadkowo, w trakcie wypadu nad morze kupiłam ją na straganie za 1 zł. Interes życia. Książka to taki amerykański sen. Chłopcy, college i dziewczyny. I wszystko od tych dziewczyn się zaczęło, bo okazuje się, że to był główny powód powstania Facebooka. Książka trzyma w napięciu i uświadamia jak od prostych pomysłów rzucanych lekko na spotkaniach towarzyskich powstaje wielki podstępny plan zdobycia sławy, pieniędzy i kariery. Pikanterii dodaje fakt, że mimo iż książka oparta jest na faktach, główny bohater Mark Zuckerberg nigdy nie potwierdził ani nie zaprzeczył pojawiających się w niej informacji.
„Siódemka” Ziemowit Szczerek
To książka, którą kupiła mi mama. Od razu polubiłam styl i dowcip Ziemowita. „Siódemka” to książka o Polsce i Polakach. Wszystko zaczyna się na tytułowej siódemce czyli królowej polskich dróg. Główny bohater łapie stopa i wtedy zaczyna się zabawa. Książka jest pełna dystansu i obnaża nasze kulturowe wady. Autor często w inteligentny sposób kpi z nas. Kim jesteśmy jako naród? Dlaczego ciągle popełniamy te same błędy? I wreszcie jak często nie potrafimy podejść do siebie z dystansem. Lektura obowiązkowa dla każdego.
„Inne stany” Tomasz Zalewsk
Amerykański styl bycia, amerykańska wyjątkowość, amerykański sen. Co sprawia, że marzymy o tym, by się tam znaleźć i czemu jesteśmy przekonani, że to właśnie tam podbija się świat? Z Ameryką jest tak, że coś tam o niej wiemy, a w momencie, kiedy się tam znajdujemy okazuje się, że nie wiedzieliśmy nic. To osobiste spostrzeżenia moich znajomych, sama wypowiem się jak tam dotrę, póki co pozostaje mi książka. Tomasz Zalewski w sposób interesujący próbuje uświadomić nam jak bardzo różnimy się od Amerykanów. Pokazuje nam ich specyficzne podejście do religii, sportu czy seksu. Z książki dowiemy się również, jak wielkie różnice obowiązują między stanami i jakich ludzi w nich spotkamy. I przede wszystkim, że Ameryka to kraj absurdów.
„Dipa ma – życie i dziedzictwo buddyjskiej mistrzyni” Ammy Schmid
Tą ksiażke pożyczyłam tacie. Ja czytałam ją jakiś miesiąc, tata pochłonął w jeden wieczór. Ale tata jest wyjadaczem jeśli chodzi o książki, obiecuje sobie, że kiedyś dojdę do takiej wprawy jak on. Książkę poleciła mi moja nauczycielka medytacji. Bardzo ciężko ja było dostać. Autorka książki przedstawia nam kobietę niezwykłą. W naszej kulturze nie mamy prawa o niej słyszeć, a szkoda. Dipa Ma to mistrzyni medytacji, która przeszła w życiu bardzo trudną drogę. Przez pierwszą część życia była niezwykle zagubiona, a przez kolejną pokazywała innym jak się odnaleźć. Ludzie, którzy mieli szczęście ja poznać, zmieniali się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To książka, która pokazuje jak odnaleźć spokój w życiu, jak ważni są ludzie wokół i jak przenosić się w czasie siedząc w domu. Ta książka nie jest skierowana tylko i wyłącznie do grona osób, które praktykują buddyzm, czy medytacje, lecz także do każdego, kto jest otwarty i nie boi się wejrzenia we własny umysł i serce.
„Meryl Streep. O sobie” Grobel Lawrenc
To książka, którą dostałam od An. z Filmowego Kota, bo ona wie, że po pierwsze uwielbiam Meryl Streep, a po drugie często słyszę, że jestem do niej podobna. Przez całą lekturę uśmiech nie znikał mi z twarzy. Meryl wcale nie zabiega o to by ją lubiano, nigdy nie dążyła do sławy i pieniędzy, zawsze najważniejsza była dla niej rodzina. Wielka aktorka, niesamowita kobieta, opiekuńcza żona i matka. Taka jest Meryl Streep. Lubię ją jeszcze za to, że w tej książce często gra facetom na nosie, pokazując jak długo musiała walczyć o pozycje kobiety w przemyśle filmowym.
„Cokolwiek myślisz, pomyśl odwrotnie” Paul Arde
To książka, którą czytałam w wersji elektronicznej na tablecie. Przyznam się, że nienawidzę tak czytać książek, ale tą „dostałam” od znajomego z tekstem „Kaśka to o Tobie!”. To, coś na kształt poradnika „Możesz wszystko”, ale napisane i zilustrowane z wielkim dystansem i dowcipem. Paul Arden chciał pokazać bez zbędnego nadęcia, że jeśli coś w Twoim życiu nie idzie tak jak powinno, to zrób to na odwrót. Pozytywna, zabawna, lekka. Na jeden zimowy wieczór przy -15 i herbacie z prądem.
„Love, style, life” Dore Garanze
A to ostatnia książka, którą przeczytałam w ubiegłym roku. Dostałam ją od Eweliny Krawczyk – mojego anioła stróża, cudownej silnej kobiety i człowieka, który otwiera mi oczy, kiedy ja zapętlam się w monotonii życia. Kiedy ją dostałam, pomyślałam: „Co ta Ewelina mi daje? Jakaś płytka książka o modzie? Co ja mam wspólnego z Love, Style, Life (no, może life)?”. I chyba nigdy się tak nie myliłam w tym roku. Po pierwsze książka jest piękna. Miałam wrażenie jakbym dostała najdroższy i najbardziej wartościowy prezent w życiu. Po drugie książka jest ciekawa. Dore Garanze jest jedną z najlepszych blogerek na świecie, ale jest również ikoną mody i silną kobietą, która osiąga wszystko czego zapragnie. Po trzecie książka dała mi kopa. I do dalszego pisania, które ostatnio zaniedbywałam i do złapania dystansu, którego często mi brakuje, bo napinam się bez sensu. Po czwarte, autorka zrobiła coś, czego nie udało się nikomu wcześniej, przekonała mnie, że moje ubrania wyrażają mnie. Po piąte książka jest inspiracją, do dalszej pracy nad sobą. Ewelina po prostu podarowała mi szczęście.
Książkowych inspiracji nadszedł kolejny rok. W związku z tym, mam jeszcze jeden plan, dzielić się książkami z cudownymi ludźmi, którymi się otaczam. Także spodziewajcie się awiz w skrzynkach lub inspiracji na biurkach 🙂 Wiem, że się powtarzam – ale to był dobry rok.