Festiwale mają to do siebie, że pokazują, w którą stronę zmierza kino. Studenci Łódzkiej Filmówki po raz czternasty pokazali co im w duszach gra i jakie komunikaty przez swoją wrażliwość wysyłają do świata. To mój drugi festiwal filmów szkoły filmowej w Łodzi. Był dla mnie o tyle ważny, że spędziłam ten czas z A., z którą nie tylko rozumiem się bez słów, ale przy której dużo się uczę i świetnie się z nią bawię. Był ważny też dlatego, że etiuda operatorska Piotrka Żurawskiego była zakwalifikowana na festiwal, a do której dołożyłam palec. Zarówno Piotrek, jak i Ania są nie tylko świetnymi ludźmi, ale również genialnie wykonują swoją pracę. O Ani piszę dużo, bo uważam, że z dnia na dzień jest lepszym reżyserem pełnym wrażliwości i zrozumienia. Piotrek natomiast jest jednym z najlepszych operatorów jakich znam. Ma nie tylko oko, ale i niezwykłe wyczucie kadru oraz kompozycji. Kijanka w jego rękach to tylko kwestia czasu.
Całe wydarzenie trwało dwa dni i odbyło się w Kinie Iluzjon. W tym czasie można było oglądać etiudy studentów Łódzkiej Filmówki, podzielone na bloki oraz kategorie konkursowe. Bloków było pięć, a w nich etiudy fabularne, dokumentalne, operatorskie oraz animacje.
APOKOLIPSA FABULARNA
W tej kategorii można było oglądać siedem etiud zróżnicowanych gatunkowo. Konkurowały ze sobą różne sposoby przedstawienia własnej wizji świata studentów, a ja jako widz albo w nią uwierzyłam, albo nie. Festiwal wygrał film „Apokalipsa” w reżyserii Justyny Mytnik, który doceniam za walor artystyczny i zdjęcia, jednak przedstawiony w niej świat według mnie był daleki od rzeczywistości i nie wzbudził we mnie emocji, które pozostałyby do dziś.
Filmy, które zrobiły na mnie wrażenie, dały do myślenia i sprawiły, że starałam się na te kilka minut zrozumieć historię bohatera to dwa światy niezwykłych kobiet, których losy śledziłam z zaciekawieniem. Swoją drogą cieszę się, że młodzi twórcy mający wpływ na polską kinematografię wreszcie odnajdują w kobiecie bohatera ważnego, interesującego i pełnego sprzeczności.
„CIEPŁO-ZIMNO” reż. Marta Prus
Zrealizowany na jednym ujęciu prawie czterdziestominutowy obraz rzeczywistości dwóch kobiet, które dzieli wszystko, a łączy jedno: macierzyństwo. Pierwsza z nich, w tej roli Magdalena Berus jest młodą samotną matką, z noworodkiem, który zdaje się komplikować całe jej życie. Bowiem dziewczyna nie ma pieniędzy, przyjaciół i możliwości. Druga, w tej roli Katarzyna Wajda to bogata kobieta, której na pierwszy rzut oka niczego w życiu nie brakuje. Zadbana, ułożona, bogata. Okazuje się jednak, że jest w niej ogromna pustka spowodowana brakiem dziecka, którego nie może mieć. Losy kobiet splatają się w momencie, kiedy młodsza dziewczyna kradnie starszej torebkę. Według mnie pełna wrażliwości i emocji historia, która uświadamia nam, że nasze problemy są czasem rozwiązaniem dla innych.
„LOKATORKI” reż. Klara Kochańska
Ten film pozostał w mojej pamięci już po Warszawskim Festiwalu Filmowym. Nie wiedziałam, że Klara jest jeszcze studentką Łódzkiej Filmówki, dzięki czemu mogłam jeszcze raz z przyjemnością obejrzeć film. Historia Justyny – głównej bohaterki (Julia Kijowska) jest z jednej strony zabawna, a z drugiej dramatyczna. Młoda prawniczka dokonuje zakupu mieszkania na aukcji komorniczej. Ta decyzja ma za sobą prowadzić spokój i stabilizacje. Nieoczekiwanie okazuje się jednak, że z mieszkania nie wyprowadziły się poprzednie lokatorki – matka z niepełnosprawną córką. Mało tego według prawa Justyna nie może się ich pozbyć tak szybko jakby chciała. Od tej pory jej cierpliwość, ale i sumienie oraz kręgosłup moralny będą wystawiane na próbę. Lubię ten sposób opowiadania i napewno będę śledzić poczynania Klary w dalszych krokach kariery filmowej.
NAUKA DOKUMENTALNA
Dobry film dokumentalny to taki, który odzwierciedla rzeczywistość, ukazując ją w niebanalny sposób. Wielka szkoda, że „Bojownik” A. nie zakwalifikował się do konkursu, ale myślę, że nic straconego. W tym roku wszystkie obrazy dokumentalne mi się podobały, jedne mniej, drugie bardziej, jednak każdy z nich miał tą oryginalną prawdę. Bardzo cieszyłam się z werdyktu jury, które jednogłośnie nagrodę przyznało etiudzie pt. „Nauka” reż. Emi Buchwałd. Wrażliwość, sposób opowiadania, zdjęcia, montaż dosłownie wszystko zgrywało się w jedną spójną, ciekawą i zabawną całość.
„NAUKA” reż. Emi Buchwałd
Tego jak duży wpływ ma na nas edukacja nie trzeba nikomu tłumaczyć. Nie trzeba również nikomu przypominać jak wielkie znaczenie ma ona na nasze wychowanie w późniejszym dorosłym życiu. Jednak to jakimi będziemy rodzicami i w jaki sposób będziemy przekazywać wiedzę oraz czy nadążymy za edukacją i ciekawością naszych dzieci jest wielką zagadką. Rąbka tajemnicy uchyla Emi Buchwałd w swoim dokumencie pt. „Nauka”. Historia jest prosta i z życia wzięta, dzieci w podstawówce mają nauczyć się wiersza na pamięć. Jednak nie byle jakiego wiersza, bo tego z twórczości Juliana Tuwima pt. „Nauka”. Dzieci przy pomocy rodziców starają się zrozumieć interpretację wiersza. Okazuje się, że to nie lada wyzwanie, zwłaszcza dla rodziców. Zabawny, zaskakujący i potrzebny obraz rzeczywistości naszych czasów.
„ŻELAZNE ALIBI” reż. Martin Rath
Więzienie, a w nim oryginalna metoda resocjalizacji, polegająca na odegraniu między więźniami scenek opartych na własnych doświadczeniach. Osadzeni wyjątkowo poważnie podchodzący do tematu, ujawniają nam sytuacje ze swojego życia, często nie widząc w sobie problemu. Kilka różnych światów i sytuacji z życia więźniów, tak bardzo odbiegających od zachowań moralnie akceptowanych uświadamia im, że więzienie jest jednak miejscem, w którym muszą coś zrozumieć i coś zmienić w swoim życiu. Zabawna, oryginalna i pełna prawdy opowieść o tym, że nic nie dzieje się bez powodu.
ETIUDA OPERATORSKA
Tu pewnie nie umiałam być obiektywna, gdyż „Bracia” z pierwszoplanową rolą świni byli dla mnie jedynym faworytem. Dwie etiudy jednak zrobiły na mnie wrażenie, głównie ze względu na spójność zdjęć z opowiadaną historią.
„SYSTEM” reż. Jan Grobliński
Piękne zdjęcia w komedii wbrew pozorom bardziej prawdziwej niż nam się wydaje. Historia trenera piłkarskiego, który swój zawód traktuje jako jedyny i najważniejszy element egzystencji. Jest trenerem klubu, który jest na szarym końcu tabeli, a on sam nie jest w stanie zrozumieć dlaczego mając wypracowany przez lata system nie odnosi sukcesów. Kiedy już wszystko wali się i nadziei na sukces brak, postanawia on po raz pierwszy od lat wprowadzić zmianę do swojego systemu. Doskonałe kadry opowiadają historię w sposób interesujący i zabawny.
„RAZEM/OSOBNO” reż. Kajetan Plis
Krótka, bo trzyminutowa etiuda o samotności i walce o siebie. W opisie czytam, że obraz jest próbą interpretacji malarstwa Edwarda Hoppera i powiem wam, że coś w tym jest. Pełne wrażliwości i prawdy zdjęcia ukazujące dwójkę ludzi, którzy przez interpretację taneczną uświadamiają nam jak mimo bliskości i ogromnej chęci miłości dzieli ich mur, który na ironię sami stawiają. Wszystko to podsycone piękną muzyką, która klimatem dopowiada historię. Bardzo chciałabym częściej oglądać właśnie taką interpretację świata.
OLBRZYM ANIMACYJNY
Lubię tą kategorię, mimo, że o realizacji i produkcji wiem niewiele. Cenię jednak twórców, którzy poprzez grafikę, rysunek, malarstwo budują rzeczywistość, która wprowadzana w ruch żyje. Dla mnie żyły dwie etiudy.
„OLBRZYM” reż. Marcin Podolec
Dzielimy się na ludzi, którym pewne wyzwania przychodzą łatwą, innym trudno. Każdy z nas ma własne doświadczenia i filtruje otoczenie oraz sytuacje przez samego siebie. „Olbrzym” to pełna empatii historia mężczyzny, który zmaga się własnymi słabościami i pokonuje je, dla nikogo innego jak dla siebie. Bohater bierze udział w konkursie poetyckim i bez względu na to jakie zajmie miejsce, liczy się dla niego droga, którą przechodzi od przygotowań do wejścia na scenę, po wystąpienie, aż do zejścia i przemyślenia jak było. Zabawny, pełny ironii, ale i autentyczności film o małych wielkich krokach.
„WIÓRY” reż. Agata Mianowska
To opowieść o tym jak mali jesteśmy, kiedy nas ktoś zostawia, bez względu na to, jak duzi jesteśmy dla otoczenia. Animacja pełna wrażliwości i prawdy. Opowiada o postawnym drwalu, który próbuje poradzić sobie z rozstaniem z ukochaną. Zachowuje się zupełnie tak jak każdy z nas. Najpierw się złości, później niszcząc zdjęcia miłości życia próbuje o niej zapomnieć, na końcu jednak płacze jak bóbr nad swoim losem. W momencie rozstania dokładnie tak jak my stara się wypełnić pustkę, jednak znów zostaje oszukany przez los i traci wszystko. Według mnie dopiero teraz wszystko się dla niego zaczyna.
ZA ROK
Mam nadzieję, że za rok będę miała okazję owocnie pracować przy etiudach i być jednym ze współtwórców obrazów filmowych już jako studentka.