Cały czas wydaje nam się, że inni mają więcej. Głównie więcej szczęścia w życiu.
A to, co najczęściej nazywamy szczęściem zazwyczaj oznacza pragnienie pozbycia się problemów i porażek w danym momencie. To niejaka siła, która ma za zadanie podnieść nas z upadku. Pokazać jakiś, sami nie wiemy jaki sens. A szczęście przecież jest niepokorne, bo przychodzi na spotkanie z nami tam, gdzie chce i wtedy, kiedy chce. Szczęście to coś „przy okazji”. Nie zjawia się bowiem, wtedy kiedy błagamy i gonimy za nim za wszelką cenę. A mimo to wydaje nam się, że to coś uprzywilejowanego, co przydarza się innym, rzadko nam samym.
Dlaczego inni mają lepiej?
Jest takie określenie w psychologii jak quarter-life crisis czyli tak zwany kryzys jednej czwartej życia, który polega na tym, że ludzie w okresie od 20 do 30 roku życia zaczynają wątpić w sens życia, stając się bardziej obserwatorami niż kreatorami świata wokół siebie. Zaczynają dostrzegać wszystkie pozytywne aspekty życia swoich rówieśników, a portale społecznościowe są sprzymierzeńcami załamywania rąk i wyciągania negatywnych oraz często błędnych wniosków. Wtedy trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu, słońce świeci wszędzie gdzie nas nie ma, a nasi znajomi wiodą życie pełne sukcesów, bez zmartwień i porażek. To coś jakby zdjąć różowe okulary i włożyć takie, przez które wszystko jest czarno białe. U nas czarne, u innych białe. Długie trwanie w takim stanie sprawia, że stajemy się zawistni, zazdrośni, a w efekcie końcowym pogłębieni w smutku oraz czarnowidztwie. Co ciekawe uważam, że wiek nie ma tu żadnego znaczenia, martwią się i nastolatki, i czterdziestolatki i sześćdziesięciolatki. Wszystkich nas to mniej lub bardziej dotyka, bo przecież każdy ma taką koleżankę, która w naszym wieku ma już dwójkę dzieci, męża, piękny dom i właśnie wróciła z wakacji. Oraz każdy z nas ma takiego kolegę, który ma świetną pracę, nowy samochód i co tydzień chodzi na imprezy. W świecie opanowanym przez obrazki, filmiki, kolorowe gazety i idealną rzeczywistość celebrytów wykreowaną przez telewizje przestajemy tak po prostu w siebie wierzyć, wydaje nam się, że jesteśmy tak oderwani od tej kolorowej rzeczywistości, że żadne działania nie mają prawa tego zmienić.
Stop!
To złudna iluzja, która tylko na chwilę zamydla nam oczy. Dopóki nie uświadomimy sobie, że przecież wszyscy się starzejemy, wszyscy mamy zmarszczki, blizny, skazy, wady wzroku. Wszyscy chorujemy, wszyscy coś tracimy, wszyscy w pewnym momencie życia nie mamy nic i mamy wszystko. Wszyscy mamy albo przedmioty, albo uczucia. Wszyscy posuwamy się do przodu, bez względu na wybór komunikacji miejskiej. Wszyscy podróżujemy, jedni po świecie odkrywając zakątki globu, inni po duszach ludzkich. Wszyscy grzeszymy, wszyscy się trujemy i wszyscy w coś wierzymy. Wszyscy mamy lepsze i gorsze dni. Wszyscy kochamy i wszyscy chcemy być kochani. Pragniemy być wyjątkowi, dlatego stajemy się kimś kim nie jesteśmy, nie rozumiejąc, że jesteśmy wyjątkowi będąc tylko sobą. Bo gdyby…
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny (…)
Jan Twardowski „Sprawiedliwość”
Ostatnio upadłam wczoraj
„Ty to masz takie idealne życie. Niczym nie musisz się martwić. Masz prace, o której marzyłaś. Masz pieniądze. Masz samochód. Jeździsz po świecie, byłaś np. w Portugalii, o której ja mogę tylko pomarzyć. Jesteś piękna, szczupła i zdrowa. Masz przyjaciół. A teraz jeszcze kupujesz mieszkanie.. mając dopiero tyle lat. To niesprawiedliwe, że jedni maja wszystko, a inni nie mają nic. (…)”
Czytam w wiadomości i nie wiem jak mam się do tego odnieść. Zaczynam więc najpierw winić siebie, że taki obraz własnego ja wykreowałam w sieci, bo tylko internet jest głównym źródłem informacji o mnie dla ponad 1000 znajomych na Facebooku, Instagramie czy Snapchacie. I w sumie to prawda. Gdyby bazować na informacjach jakie wypuszczam w świat to rzeczywiście piękna pozbawiona problemów sielanka. Życie marzenie. Nie wiedziałam, że tak nieświadomie można stworzyć zupełnie obcego wyimaginowanego człowieka bez wad. Gdyby jednak spojrzeć głębiej i poczytać między wierszami nie będzie tak kolorowo, więc zaczynam tłumaczyć, choć w duchu zastanawiam się czy to ma sens.
O tym nie opowie Facebook, ale czy wiesz, że mam pracę, o której marzyłam, bo ciężko pracowałam, nawet za darmo a potem wymyślałam nowe sposoby jak dostać się do świata zupełnie mi obcego? Czy wiesz, że pieniądze to rzecz nabyta, raz są, raz ich nie ma? Czy wiesz, że dzisiaj zlikwidowałam kartę kredytową, bo wydawałam więcej niż zarabiam? Czy wiesz, że mam samochód, bo zdałam prawo jazdy 10 lat temu i odmawiałam sobie wielu rzeczy, nawet jedzenia, żeby go utrzymać? Czy wiesz, że pojechałam do Portugalii za 1000 zł, żeby zapomnieć o samotności, z którą codziennie zmagam się na 24 m2 wynajmowanego mieszkania? Czy wiesz, że nie jestem szczupła, mam brzuszek, uda i blizny na twarzy? Czy wiesz, że mam jedną przyjaciółkę, która jest 300 km ode mnie? Czy wiesz, że nie mam odpowiedniego wkładu własnego i zdolności kredytowej aby kupić mieszkanie? Czy wiesz, że wszystko co mam osiągnełam dzięki innym ludziom i czy wiesz, że mam mało czasu, może nawet mniej niż ty aby osiągnąć wszystko o czym marzę, bo nie wiem, kiedy przyjdzie mi opiekować się bratem chorym na autyzm, gdy rodzice nie będą mieli już siły? I czy wiesz, że ostatnio upadłam wczoraj, bo miałam już nie jeść czekolady i obiecałam sobie wstawać o 5:30, a znów zaspałam?
Jedyne czym możemy się różnić jest to, że za każdą, absolutnie każdą porażkę i za każdy mały sukces jestem cholernie wdzięczna. Bo każdy ból, smutek i upadek daje mi poczucie tego, że żyje. A każde szczęście, dobra dusza, osiągnięcie i wytrwanie utwierdza mnie w przekonaniu, że cuda istnieją. Kompozytor Pablo Casals mądrze pytał: Człowiek zaprojektował wiele skomplikowanych i inteligentnych maszyn, ale która tak naprawdę może się równać z ludzkim sercem?
Może więc dla odmiany teraz ty połóż rękę na sercu i powiedz na głos: dziękuje ci serce, że bijesz nieustająco i codziennie przetaczasz litry krwi. I dziękuje wam płuca, że w każdej minucie wymieniacie dwutlenek węgla na tlen. Dziękuje również wam stopy, że codziennie mogę pójść tam, gdzie chcę. Dzięki wam wiem, że żyje.