„Praca filmowca to fajnie spędzony czas, z fajnymi ludźmi, którzy uczą się fajnych rzeczy od Ciebie a Ty od nich.” – Anna Maliszewska
W konkursach dotyczących uczestnictwa w różnych warsztatach filmowych biorę udział kilkanaście razy w roku. Zawsze kończy się to krótkim: „Dziękujemy za zgłoszenie, proszę spróbować za rok.“ No cóż nie byłabym sobą, gdybym się poddała. Jednym z takich konkursów była „Szkoła teledysków“. Miesiąc temu dostałam maila: „Drodzy uczestnicy Szkoły Teledysków. I na tym mógłbym zakończyć (…)“ od Wojtka Augustyniaka. Była 3 nad ranem, a ja wracałam do domu zmęczona po kilku godzinach w montażowni, wałkując jeden i ten sam materiał. Nie uwierzyłam. Pomyślałam, że to jeden z tych maili po, których przyjdzie wyjaśnienie, że to pomyłka (tak też mi się zdarzało). Wstałam rano i jeszcze raz spojrzałam na skrzynkę mailową, wtedy dotarło do mnie, że jednak wezmę w tym udział.
Zadzwoniłam szybko do rodziców aby poinformować ich, że nie będzie mnie w Krakowie przez ponad miesiąc, bo robimy teledysk. Poinformowałam również moje dziewczyny ze studiów, że jest taka sprawa, że muszę być w dwóch miejscach na raz. Usłyszałam, tylko , że to nie problem, wszystko załatwone, idź i twórz. Także w Krakowie byłam duchem (wpisana na studiach), a w Warszawie ciałem.
I DZIEŃ WARSZTATÓW
Jest nas trzydzieści dziewięć osób. Trzy piosenki. Trzech wykonawców. O co chodzi?
Nowa sytuacja, nowe otoczenie, nowe twarze. Poznajemy wreszcie Wojtka organizatora tego całego zamieszania. Wojtek mówi nam parę słów o sobie, o inicjatywie, o całych warsztatach. I przychodzi ten moment, którego zazwyczaj nikt nie lubi, a ja przewrotnie uwielbiam: „Powiedzcie parę słów o sobie.“ Bardzo lubię poznawać nowych ludzi, lubię jak mówią o sobie, o tym co zrobili, czym się interesują, jakie mają marzenia i cele. Wreszcie do sali wchodzi Ania Maliszewska, która wprowadzi nas w świat teledysków.
Czy, aby robić teledyski trzeba być po Szkole Filmowej?
Nie. Z całą stanowczością odpowiada Ania. Mówi też o tym jak znalazła się w tej branży, kim jest i co zrobiła. To kobieta niezwykle skromna i mądra, przepełniona pasją i doświadczeniem. Przez trzy godziny podzieliła się z nami niezwykłą i nieocenioną wiedzą. Co konkretnie?
W pracy filmowca, bez względu na to czy, to praca przy filmie, serialu, reklamie czy teledysku najważniejsze jest, żeby się udało. Ludzie, którzy spotykają się aby zrealizować pomysł mają energię i wierzą w jego potencjał. Nagle kilkanaście osób, bardzo różnych, mających całkiem inne poglądy i cele patrzą w tym samym kierunku. Zależy, im na tym jednym filmie, tym jednym dziecku, które musi zostać dopieszczone w każdym calu. Ania powiedziała nam, że powinniśmy dać szanse swoim pomysłom, bawić się nimi i nie być dla siebie zbyt surowym. Szukać możliwości realizacji, dzielić się z innymi, przyjmować krytykę i nigdy się nie poddawać. Co do teledysków, których zrobiła setki pokazała jak ważne jest nie dosłowne traktowanie piosenki. Obraz nie powinien wynikać z tekstu. Powinien być wręcz obok, będąc jednocześnie spójny z całością. Teledysk to forma artystyczna, obraz połączony z muzyka i z Tobą. Scenariusz, który stworzymy nie powinien leżeć w szufladzie, powinniśmy się, nim dzielić, pytać o opinie, poddawać konfrontacji. Jeżeli ktoś nie rozumie naszego pomysłu, to jest zdecydowanie zły pomysł. Trzeba, wtedy zmienić trop, spróbować, inaczej, dać sobie czas. Ważne jest również aby w dalszej pracy umieć oddzielić projekty artystyczne od komercyjnych. Komercyjne, bowiem są szablonowe, narzucają pewne prawa i przedmioty, które narzuca firma. Artystyczne dają wolność tworzenia, nie zmuszają, nie hamują, nie sprowadzają na ziemię.
Na koniec Ania powiedziała, że w pracy filmowca trzeba znaleźć coś dla siebie aby wiedzieć co z siebie dać innym.
Nie tylko w pracy filmowca, dodałabym od siebie. Im szybciej dowiesz się kim jesteś, jakie masz cechy, umiejętności, plany i marzenia tym szybciej znajdziesz dla siebie miejsce, ludzi i rozwiązania, którymi możesz się dzielić, ale i czerpać od innych.
Zachęcam Was do obejrzenia teledysków Ani, które na mnie zrobiły wrażenie.