Przewartościować, dowartościować, system wartości, wartość dodana, własna i niematerialna. W życiu jest tyle wartości, że wartości przestają mieć wartość. Bo czy warto, wierzyć wartościom skoro są tak mało trwałe i przewartościować je tak łatwo?
Nauczono mnie wartości, które powinny mieć wartość i wpojono, że warto się ich trzymać, szukać i doceniać ludzi wyznających te same wartości. Ah, gdyby świat był taki prosty.. gdyby bycie w porządku popłacało, a bycie złym było karane.
Jak byłam mała, świat wydawał się taki prosty, było dobro i zło, księżniczki i złe macochy, prawdomówni i oszuści. Gdy robiło się to, co właściwe, świat sprawiedliwie odwzajemniał wszystko i oddawał, co zabrał. Nie było wśród mnie ładniejszych dzieci, które mogły więcej. Dzieci bogatszych rodziców po prostu miały więcej zajęć dodatkowych, ale jeśli byłeś sprytnym dzieckiem, to chodziłeś na te same zajęcia, bez potrzeby płacenia za nie. Nikt w moim otoczeniu nie mieszkał w domu, bo wszyscy wychowaliśmy się w blokach i dzięki temu nauczyliśmy się wartości, że każdy jest równy. A równość oznacza, że nie ma lepszych i gorszych, dlatego nikomu nie należy się ani mniej, ani więcej. A jedyne co może sprawić, że czujesz się źle to choroba.
Kiedy stałam się dorosła, świat jakby stanął na głowie. Jakbym co najmniej wyjechała do innego kraju i musiała uczyć się na nowo chodzić.
Nie wiem, czy to Warszawa, czy dorosłe życie, ale „wielcy ludzie sukcesu” mówią mi teraz: nie bądź lojalna, bo to nie popłaca, graj tylko na siebie, bo nikt o ciebie nie zadba. Ludzie, którym wierzysz, sprzedadzą cię za parę złotych, kiedy tylko pojawi się okazja. A ja przez lojalność jestem tu, gdzie jestem. Część mnie chce krzyczeć i walczyć, ale część wtapia się w tą strategię i staje się graczem, lojalnym już tylko wobec siebie. Przykre.
Takie modne słowo wśród otaczających mnie zamożnych ludzi to elastyczność. Rundę wygrywają bowiem ci, co umieją pięknie dostosować się do sytuacji, lawirują wśród tych potrzebnych ludzi i trzymają tylko z tymi, z którymi się opłaca. Pamiętam jak zawsze, nie rozumiałam takich ludzi, co to nie maja własnego zdania, ulegają wpływom i godzą się na zasady innych, tylko dlatego, żeby przetrwać. A teraz jestem jednym z nich, tych szarych ludzi, którzy mają wypchane pieniędzmi kieszenie, którzy codziennie mogą pójść do restauracji zjeść obiad i na wszystko ich stać. I choć zdrowego rozsądku mi nie brakuje i nadal na równi stawiam ochroniarza, sprzątaczkę i szefa stacji telewizyjnej, to już nie jestem sobą sprzed lat. Naiwną dziewczyną, która wierzy, że może zmienić świat. W tym aspekcie pojawia się jeszcze jedna ceniona na rynku wartość: wygoda. Po prostu wygodniej tak żyć.
Sukces to w tym świecie bogactwo, dostatek, bezpieczeństwo i niezależność. To niesamowite jak definicję czegoś, na co pracowałam i uczyłam się połowę życia, można spłycić do świstka papierków, lub – co gorsza – wirtualnych cyfr widniejących na koncie bankowym. Jak można kogoś zniewolić za tą cenę i jak łatwo można pozbawić go marzeń, poprzez 100% zaangażowanie do realizacji własnych celów. I na ironię na początku wydaje Ci się, że jesteś tu po to, aby spełniać własne marzenia, tylko na chwilę, aż zarobisz i zaczniesz robić to, czego naprawdę chcesz. Tak mijają lata, a Ty albo już wsiąkłeś w firmę, którą nazywasz azylem, bo więzienie to zbyt negatywne słowo, albo wmawiasz sobie, że nie jest tak źle, bo przecież ludzie pracują na kasie w sklepie, a Ty masz dobrze płatną pracę w mediach, albo po prostu każdego dnia mówisz sobie, że to ostatni raz.
Miłość to wartość, której już właściwie nie znasz, bo po pierwsze nie masz na nią czasu, oddając pracodawcy całe życie prywatne, albo napatrzysz się na związki w branży, którą są tak ulotne, jak bańki mydlane i tak zakłamane, że nawet nie masz ochoty się wiązać. Akceptacja jest wtedy, kiedy masz wyniki, jak nie to giniesz, nikomu nie jesteś potrzebny, ani Ty, ani Twoje doświadczenia, po prostu zgiń i więcej się nie pokazuj. Nikogo nie interesuje, kim jesteś, liczy się tylko jak cenny i duży jest projekt, który robisz. Wykształcenie jest absolutnie nie istotne, a jak jesteś piękny i świetnie grasz, to wręcz nikt nawet o nie nie zapyta. Duma to coś, co powinieneś schować do kieszeni, bo uznają Cię za gówniarza, który nie ma pokory.
Czasami jednak zdarzają się perły, choć w branży tak nazywa się ludzi, na których możesz zarobić. Dla mnie to ci wartościowi, uczciwi, dobrzy, mądrzy i prawdziwi ludzie, którzy swoją siłą zmieniają ten zepsuty świat. Nie chcę wymieniać ich z nazwiska, bo oni wiedzą, że bardzo ich cenię, kibicuje im i nigdy o nich nie zapomnę. Niestety to garstka szlachetnych kamieni w brudnym bagnie.
Witaj w branży telewizyjnej – miejscu, w którym nie chcesz być.
A ja mam serce pełne wdzięczności, wiary, wrażliwości i wolności. Ja mam duszę przepełnioną energią, intuicją i pasją. Moja głowa to miejsce, w którym mieszka szczęście i harmonia. A jedyne co pragnę dawać światu, to pomaganie innym, dawanie i sprawianie, że zostawiam to miejsce lepszym.
Choć dla niektórych to jest właśnie naiwność, którą gardzą. Bo według nich to sprawia, że jestem słaba, i są przekonani, że mogą zawładnąć moim umysłem i wpłynąć na moją samoakceptacje, i czasami zaczynam wierzyć, że tak jest. A ja przecież…
byłam w tym roku najlepsza z najlepszych, udowodniłam sobie i innym, że poradzę sobie zawsze i wszędzie, byłam na końcu świata i dałam radę. Skończyłam studia w jednej z najlepszych szkół na świecie, poznając tam ludzi, z którymi chcę pozostać w kontakcie na zawsze. Zaangażowałam piątkę niesamowitych, wyjątkowych i cennych osób, których nie potrzebuje, a jednak nie wyobrażam sobie bez nich życia. Którzy w dodatku spotykają się regularnie, aby stworzyć idee i pomagać innym. Bezustannie odwiedzam rodziców, którzy są ode mnie 300 km, bo nadal uważam, że nie ma lepszych ludzi na świecie. Zaoszczędziłam pieniądze, aby wyjechać na kurs do USA i zainwestować w T&B. I choć dla innych to nic, to dla mnie te wartości, są warte tyle co cały świat.
Koniec końców nie mam prawa zmieniać czyichś wartości, bo wartości wyznawane, którymi się ludzie kierują i poprzez które reagują i oceniają ludzi oraz sytuacje, są własnym wyborem każdego. Nie można mieć do nich pretensji, że dali sobie wydłubać oczy czy dali sobie odebrać słuch, można jedynie wytężyć własne zmysły. Można wylogować się z gry i zacząć żyć naprawdę, przestać pozwalać deptać własne wartości, albo wręcz przeciwnie zostać i mówić o nich głośno, w świecie, który nie ma o nich pojęcia.