Czas nieustannie ucieka, praca pali się w rękach, wszyscy biegną, doba za krótka, pranie, sprzątanie, gotowanie, nauka, rachunki, cele, plany, ludzie są, a jakby ich nie było – znasz to? Tak, ja też. I wtedy najlepsze co można zrobić dla siebie i dla ludzi wokół, to zatrzymać się i odpocząć.
Ostatnio nie przestawałam zastanawiać się nad tym dlaczego zdarzyło się tak, a nie inaczej, analizowałam, kombinowałam, zastanawiałam się, martwiłam, wracałam do tego co było. Ale wiesz co? Chrzanić to! Teraz i zawsze.
7 lat to była wieczność
Od dawna wiedziałam, że muszę wyjechać, odpocząć, naładować baterię. Perspektywa kilku dni wolnych była co prawda wspaniała, jednak spędzenie ich samej trochę mnie przerażało. Moi znajomi bowiem albo już byli na urlopach, albo dopiero zamierzają gdzieś pojechać. No cóż, biorę głęboki oddech, bo przecież muszę zaprzyjaźnić się ze swoją samotnością. Postanowiłam wyjechać nad morze, wiem, że to banalne ale dla dziewczyny, która wychowała się na południu morze zawsze było jakieś magiczne. Ja i morze – magia jak cholera. A może ty Kaśka masz kogoś znajomego na pomorzu? Przestań miałaś cieszyć się samotnością. Dobra zamknij się. Wiem! (dialog wewnętrzny). Napisałam więc do kogoś, z kim kiedyś rozumiałam się doskonale, ale nasze drogi jakoby pozostały na facebooku. I tak po 7 latach dostaje odpowiedź krótką i rzeczową (w uproszczeniu): wpadaj do Szczecina! Dwa razy nie trzeba było powtarzać, w pracy znajomy doradził mi, że będąc tak blisko granicy powinnam odwiedzić wyspę Rügen, ponieważ są tam przepiękne widoki. Tak zrobię pomyślałam. Spakowałam walizkę i ruszyłam. Nie mając żadnej gwarancji co się stanie, gdzie dojadę, czy będę miała gdzie spać i wreszcie czy nawigacja offline się sprawdzi.
Łukasz był tym facetem, z którym od razu złapałam kontakt, studiując aktorstwo bardzo dawno temu. Pamiętam, że mieszkał blisko mnie, dlatego spędzaliśmy mnóstwo czasu w samochodzie na rozmowach o wszystkim i o niczym. Szybko jednak sielanka się skończyła dlatego, że musiał on ze względów osobistych wracać do Szczecina, z którego pochodził. Byłam wtedy bardzo rozczarowana i wściekła, że ktoś kto ma taki talent musi rezygnować ze spełniania marzeń i zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Jeszcze bardziej zła byłam, że ktoś z kim tak dobrze się rozumiem będzie tak daleko. Odległość zrobiła swoje, już po kilku miesiącach nie mieliśmy swoich numerów telefonów, nie rozmawialiśmy, może czasem coś polubiliśmy na swoich facebookach. Aż do dziś. Bo dziś piszę ten tekst w notatniku na telefonie, czekając pod operą w Szczecinie aż mnie stąd odbierze.
Najpiękniejsze zdjęcia to te, które są w naszej głowie.
Pokochałam Szczecin. Pokochałam na nowo swojego przyjaciela. Pokochałam jego szczerość. Pokochałam Rügen. Pokochałam morze. Pokochałam wiatr. Pokochałam zieleń. Pokochałam robić zdjęcia. Pokochałam rozmawiać kilka godzin z rzędu. Pokochałam patrzeć w gwiazdy z dachu samochodu. Pokochałam się śmiać, aż do bólu kości policzkowych. Pokochałam żyć chwilą. Pokochałam jeździć samochodem. Pokochałam chodzić pieszo. Pokochałam ludzi. Pokochałam zapierający dech w piersiach. Pokochałam słońce i pokochałam deszcz. Pokochałam alkohol. Pokochałam hamburgera z frytkami. Pokochałam noc i pokochałam dzień. Pokochałam gwiazdy. Pokochałam fale. Pokochałam wolność.
Więcej nie umiem napisać, bo było tego tyle, że ciężko ubrać to w słowa. Nawet mi. Dlatego skleiłam film, który w ogóle nie był w planach, więc jest z tego co mam zarejestrowane, reszta jest w mojej głowie. Poznałam na nowo przyjaciela, który rozumie mnie jak niewielu, jest utalentowany i silny, kochany i ciepły, szczery i złośliwy. *Ten bus nie jest tu przypadkiem 🙂
Dla ciekawskich i pytających wciąż, zazdrosnych dziewczyn i chłopaków: istnieje przyjaźń między kobietą a mężczyzną, jesteśmy na to niezbitym dowodem.
Dziękuje, że wróciłam pełna miłości i energii. Mogę działać!
„Dobrze widzi się tylko sercem (…) Jeśli ty widzisz mnie sercem, to na zawsze mnie masz” – Mały książe
https://www.youtube.com/watch?v=mzaKT_-N9Oc&feature=youtu.be