ŻYCIE CHCE DOBRZE

Czas czytania: 5 minuty

Image

Posłuchaj

Wyobraź sobie sytuacje, w której całkowicie zdajesz się na los. Powierzasz mu swoje życie prywatne, zawodowe, relacje i potrzeby. Nie podejmujesz decyzji ani działań, nic od ciebie nie zależy. Wykonujesz czynności, polegając całkowicie na intuicji i zaufaniu. Nie analizujesz, co jest dobre, a co złe. Nie filtrujesz myśli przez rozum, nie kalkulujesz, nie myślisz na zapas. Właściwie nic nie musisz, godząc się na wszystko, co cię spotyka. Jak się czujesz? Byłbyś w stanie oddać swoją kontrolę pod kierownictwo nieznanych sił? I czy w ogóle jesteś w stanie wyobrazić sobie, że to możliwe?

Większość ludzi zazwyczaj w ogóle się nad tym nie zastanawia, inni panicznie boją się takiego stanu, bo poza naszą kontrolą i bezpieczeństwem może wydarzyć się coś złego. Pojawiają się problemy. Życie staje się trudne, niebezpieczne i przewidywalne. Nie chcemy, żeby było ciężko, ale z drugiej strony coraz częściej jest tak, że wolność to coś, o czym czytamy w książkach, co oglądamy na filmach, z czym się utożsamiamy, choć w rzeczywistości mało mamy z nią wspólnego. Żyjemy w czasach systemów, kluczy i stereotypów. W czasach identyfikatorów, wejściówek i premii. W czasach uniformów, szkoleń i kredytów. Otoczeni jesteśmy przepisami, regulaminami i plastikowymi kartami. Wydaje nam się, że podejmujemy świadome decyzje i możemy wszystko, ale jesteśmy tylko definicją cyfr w peselu, pinów i numerów w różnych systemach. Gdyby się temu szerzej przyjrzeć okazałoby się, że o naszym życiu decydują ludzie, którym nie powierzylibyśmy nawet worka ze śmieciami, a co dopiero swój los, pieniądze czy bliskich. Jako dzieci marzymy o tym, aby otrzymać plastikowy prostokąt, który sprawi, że będziemy mogli podejmować decyzje, ale jako dorośli orientujemy się, że nie przestaliśmy być dziećmi. Nasze większe głowy może mieszczą więcej pomysłów i problemów, ale nasze małe dusze nadal nienauczone są recyklingu. Mieścimy w sercu tyle śmieci, że czasami wychodzą nam one uszami. Nie ma tam miejsca na wolność. A nasze dusze stworzone zostały przecież po to, aby być niepodległe.

Bóg daje nam skrzydła i daje brzuch. Możemy latać albo wymiotować. Wirować w chwale, obracać się na wodzie, zaczerpnąć czarę goryczy, ale tylko niektórzy z nas zabłysną. 

Patti Smith „Obłokobujanie”


We wszechświecie jednak wszyscy jesteśmy bardzo mali. Mimo postępującej nauki nadal są rzeczy, których nie jesteśmy w stanie pojąć naszym ludzkim rozumem. Nie znamy prawdy o Bogu, grawitacji i czasie. Istnieją sprawy niezależne od nas, takie, które świat sam kontroluje. Wprowadza do naszego życia elementy, które są nam potrzebne w danym momencie. Nawet jeżeli teraz tego nie rozumiemy. I nawet jeśli wydaje nam się, że one nie są dla nas dobre. Świat jest jednak tak urządzony, że wszystko i wszyscy mają w nim swoje miejsce. Nasz mózg, żołądek czy płuca to organy, które są doskonałe, dokładnie wiedzą co mają robić. Nie ma do nich żadnej instrukcji obsługi, nikt nie może przypisać im numerów ani nimi sterować. Skąd serce wie jak pompować krew? Jak się tego nauczyło? I jakim cudem bakterie odpowiedzialne są za trawienie pokarmów? Skąd wiedzą gdzie iść i co robić? 

Albo te sytuacje, w których ocieramy się o śmierć. Każdy ma przynajmniej jedną taką historię. Potykamy się na krawężniku i niemal w ostatniej chwili podtrzymujemy się rękoma, bo inaczej rozwalilibyśmy głowę. Czasami mam wrażenie, że większość mojego życia składa się z podobnych niebezpiecznych sytuacji, w których cudem uszłam z życiem. Kiedyś spadłam z bratem ze schodów na klatce, pionowo polecieliśmy we dwoje i wylądowaliśmy na dole, otrzepaliśmy się i poszliśmy dalej. A przecież to wielce prawdopodobne, że mogliśmy sobie co najmniej coś złamać. Pewnego dnia jak byłam nastolatką, mój brat pociągnął mnie na ruchliwą ulicę z czterema pasami, na której samochody z prędkością 70 km/h jechały w obu kierunkach. Staliśmy obydwoje na przerywanej linii, a pomiędzy nami gnały auta. Byłam przekonana, że wtedy umrzemy, myślę, że były małe szanse, żeby nic się nie stało. Tomek bowiem absolutnie nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, choć dziś mam wrażenie, że on jednak trochę oszukuje, bo niby czemu zatrzymał się akurat tam? Być może jego mózg jednak jest świadomy, a może po prostu życie jest dobre i nieustannie się nami opiekuje. Czuwa nad nami, nie pozwolając zrobić krzywdy.

Jeszcze parę lat temu byłam przekonana, że to przypadki, ponieważ wydawało mi się, że wszystko kontroluje sama i większość zależy ode mnie, a już na pewno muszę mieć dokładnie zaplanowane, co się wydarzy. Nie wiem dzisiaj, czy moja głowa była za mała, czy po drodze wydarzyły się rzeczy, które sprawiły, że zrozumiałam, jedno jest pewne, to co dziś wiem, to że czuje życie.

Coś jakbyśmy się zaprzyjaźniali, mówiąc sobie: „Cześć jestem Kasia, miło mi Cię poznać”, „Cześć jestem życie i chcę dobrze”.


Kilka dni temu wielkim płatem spadł tynk z sufitu wprost na moje łóżko. Tak dużymi i ciężkimi fragmentami, że nie było mowy o tym, aby mnie nie zabił. Jak wytłumaczyć to, że spadł akurat w noc, w którą nie spałam w domu? Albo ostatnia zima, jechałam samochodem na moście siekierkowskim i wpadłam w poślizg, okręcając się wokół własnej osi na trzypasmowej drodze. Każdy, kto zna tę trasę, wie jak jest ona ruchliwa i jak łatwo o wypadek. Mam bardzo chorego brata, a wszyscy w mojej rodzinie są zdrowi jak ryby. Życie ma jakiś plan i czuwa nad nami. I nie chodzi o to, aby całkowicie się poddać i zawierzyć jakiejś wyższej sile nie robiąc absolutnie nic. Chcę przez to wszystko powiedzieć, że bez względu na to, co dzieje się w naszym życiu ono opiekuje się nami. Jeśli żyjemy w czasach, w których o wolność nie jest łatwo, zostawmy odrobinę przestrzeni na wiarę w to, że wszystko dzieje się po coś.

Sufit zawalił się pewnie dlatego, że był źle zbudowany. Choć prawdą jest też, że runął i narobił wielu problemów. Ale myślę, że sufit runął po to, abym zaczęła nowy rozdział w nowym miejscu, aby zrobiła porządek i miejsce na kolejny etap.

Pamiętasz to popularne powiedzonko o cytrynie? Że jeśli życie daje ci cytryny, zrób z nich lemoniadę. Chodźmy dalej. Jeśli życie daje ci zepsute cytryny, to ma zawsze jakiś głębszy sens. Może chce sprawdzić jak bardzo jesteś do nich przywiązany i czy potrafisz się ich pozbyć? Lub może testuje właśnie twoją kreatywność, możesz przecież zrobić piękne zdjęcie albo obraz wykorzystując zepsute cytryny, lub też wykorzystać je w inny sposób. Życie po prostu zawsze jest dobre, bez względu na to, jak dorodne cytryny ci daje, czy są one zepsute, spleśniałe, suche i stare. Dlatego może, bez względu na to co się dzieje, spróbujmy zaufać oraz uwierzyć, że życie i wszechświat są naszym sprzymierzeńcem i zawsze prowadzą nas w dobrą stronę.

1 073 Wyświetleń
Follow:
Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *